autor: MD
mysłowickiej kopalni
W niedzielę, 4 lutego, minęło 37 lat od katastrofy w kopalni Mysłowice. Życie straciło wówczas 19 osób, a 20 zostało ciężko rannych. W mysłowickim kościele pw. Ścięcia św. Jana Chrzciciela przy ul. Jastruna odprawiono nabożeństwo w intencji ofiar tej katastrofy. Uczestniczyły w niej władze samorządowe Mysłowic. Po mszy złożono kwiaty i zapalono znicze pod tablicami upamiętniającymi górników, którzy stracili życie w kopalni Mysłowice. Tablice zostały odsłonięte 5 lat temu.
Przyczyny katastrofy zbadały dwa zespoły specjalistów. Przebieg zdarzeń przedstawiony w obu przypadkach był rozbieżny. Wspólnym mianownikiem było jednak to, że zawinili ludzie.
Górnicy w oddziale KG2 zbliżali się już do końca szychty na poziomie 500. O godz. 5.35 doszło jednak do wybuchu. Okoliczności tego zdarzenia dokładnie opisał nieżyjący już Bogdan Ćwięk w książce pt. „Podstawowe zasady bezpiecznego zachowania w wyrobiskach górniczych”.
W końcowym odcinku ściana wjechała w serię uskoków usytuowanych skośnie do frontu, co wymuszało jej skracanie w miarę postępu robót. Trzeba było usuwać sekcję obudowy zmechanizowanej, a także skracać długość pancernego przenośnika odstawowego. Skracania dokonywano przy użyciu palnika acetylenowego” – wyjaśnił autor, który był cenionym ekspertem górniczym oraz szefował Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego.
Palnik odpalony 4 lutego spowodował zapalenie się lontu metanowego pod konstrukcją przenośnika i przeniesienie płomienia do upadowej. Tu siła wypalenia była już tak znaczna, że wzniosła w obłok źle zabezpieczony pył węglowy, który uległ wybuchowi. Skutkami wybuchu objętych zostało 64 ludzi, z których 17 zginęło na miejscu. Jak wskazuje Bogdan Ćwięk, taką wersję wydarzeń przedstawił zespół z Głównego Instytutu Górnictwa – Kopalni Doświadczalnej Barbara.
Druga hipoteza była autorstwa ekspertów z Akademii Górniczo-Hutniczej.
„W czasie wykonywania prac przygotowawczych w ścianie, w upadowej 2 podjęto roboty związane z przestawieniem transformatora elektrycznego zasilającego rejon. Brygada w ramach uproszczenia robót nie wypięła z urządzenia kabla zasilającego, a transformator usiłowano przesunąć przy pomocy kołowrotu linowego. W pewnym momencie transformator przewrócił się, wzbijając w lokalny obłok nagromadzony w tym miejscu źle zabezpieczony pył węglowy. Kabel zasilający został wyrwany z siedliska, powstał łuk zwarcia, który zapalił pył. W upadowej 2 było za mało pyłu kamiennego neutralizującego pył węglowy i wybuch przeniósł się do ściany oraz w inny rejon oddziału” – taką wersję przygotowaną przez specjalistów z AGH przedstawił Bogdan Ćwięk, który dodał, że „bez względu na to, która wersja przebiegu katastrofy jest słuszna, winę za jej powstanie ponoszą ludzie zbyt beztrosko traktujący swoje obowiązki”.
Wskazał tu, że spawacz przed zapaleniem palnika powinien dokonać pomiaru stężenia metanu. Tym bardziej, że posiadał wiedzę o ciągłym zagrożeniu wybuchem, ponieważ w ciągu miesiąca ściana była unieruchamiana metanometrią automatyczną kilkadziesiąt razy! Do katastrofy także nie doszłoby, gdyby brygada transportowa wypięła kabel zasilający z transformatora.
34 lata temu, w wyniku wybuchu w KWK Mysłowice, zginęli: Jan Ceglarek, Jerzy Rogowicz, Ryszard Grzesiak, Feliks Krzyska, Krzysztof Woźnica, Marek Kąkol, Piotr Błazy, Leszek Błahuciak, Tomasz Mańko, Mirosław Wójcik, Krzysztof Flis, Dariusz Oszek, Mieczysław Mittman, Wojciech Mieszczak, Andrzej Trzeciak, Marek Haśnik, Franciszek Dubiel, Marek Świeżawski, Władysław Nieduziak.