W chwili wygaszania

autor: Kajetan Berezowski 

 była najstarszą elektrociepłownią na Górnym Śląsku, ale i na całym obszarze powojennej Polski
 Jest olbrzymia, czym przywołuje na myśl znaczenie, jakie ma energetyka w gospodarce kraju. Jest też podobna do swej bytomskiej siostry z Szombierek. Elektrociepłownia Zabrze, mimo że została już odstawiona, wzbudza wciąż ogromne zainteresowanie. W pierwszą sobotę nowego roku zwiedziło ją ponad 500 osób, które pod przewodnictwem przedstawicieli byłej kadry inżynierskiej zakładu mogły dowiedzieć się o tym, jak w przeszłości produkowano energię elektryczną, i dotknąć starych maszyn.
Historia zabrzańskiej elektrowni, a następnie elektrociepłowni sięga 1883 r. Wówczas to Emil Rathenau, przedsiębiorca rodem z Berlina i wielki entuzjasta elektrotechniki, założył Towarzystwo dla Używania Elektryczności. Cztery lata później uległo ono przekształceniu w spółkę Allgemeine Elektrizitäts-Gesellschaft (AEG). W 1896 r. ta właśnie firma podjęła decyzję o budowie elektrowni przy ulicy Kronprinzenstrasse 416. Zaledwie rok później nowoczesny zakład, wyposażony w trzy maszyny o mocy 280 kW każda, rozpoczął produkcję energii elektrycznej, dając początek przedsiębiorstwu o nazwie O.E.W. Kraftwerk Zaborze. A był to zakład ogromny jak na owe czasy. Dorównywały mu tylko dwa takie inne działające na terenie Niemiec i mające swe siedziby w Berlinie oraz w Nadrenii Północnej-Westfalii. Pięć monumentalnych kominów, z których jeden mierzył aż 100 m wysokości i 6 m przekroju, podkreślało wielkość zakładu. W latach 1897-1904 dokonano zakupu siedmiu maszyn parowych produkcji Görlitzer Maschinenbauanstal (Zgorzeleckiej Wytwórni Maszyn). W 1906 r. natomiast zabudowano pierwsze turbiny parowe, tym samym podnosząc moc elektrowni do 1300 kW. W rozrastającą się elektrownię inwestowano gigantyczne kwoty – w samym 1909 r. było to aż dwa i pół miliona marek – a ta służyła kolejnym mieszkańcom, od 1913 r. wysyłając prąd także do powiatu toszeckiego.
Z początku z wyprodukowanej energii korzystały okoliczne zakłady przemysłowe, w tym powstające jak przysłowiowe grzyby po deszczu kopalnie węgla. W końcu zaczęto zasilać nią komunikację tramwajową w mieście. Jak donoszą miejskie kroniki, w 1896 r. „wymieniono kursujący od dwóch lat tramwaj konny na elektryczny, a w celu zapewnienia trakcji prądu stałego o napięciu 600 V, w elektrowni zamontowano specjalny generator”.
W zabrzańskiej elektrowni, a później elektrociepłowni, do produkcji energii elektrycznej używano miału węglowego.
 Przywożono go z okolicznych kopalń i trafiał do systemu młynowego, gdzie był mielony na pył, który gromadzono w zbiornikach i stamtąd za pomocą podajników wprowadzano do komory palnikowej. Przedwojenne maszyny znakomicie się spisywały. W latach 50. ubiegłego stulecia większość z nich wymieniono na nowocześniejsze – opowiadał Bernard Gbur, mistrz automatyki w dawnej elektrociepłowni, obecnie przewodnik po nieczynnym już zakładzie.
W latach 1951-1953 odbudowano część wysokoprężną, bazując na kotłach i turbozespołach firmy Skoda. Łączna moc Elektrowni Zabrze wyniosła w tym czasie 161,3 MW – wyliczał Łukasz Zimnoch, prezes Stowarzyszenia Wrazidlok, które zorganizowało styczniową „rajzę” po zabytkowych wnętrzach zakładu.
W listopadzie 1894 r., czyli jeszcze przed całościowym uruchomieniem linii z Piekar do Gliwic, w prasie ukazała się informacja o wymownej treści: „Elektryczną kolej uliczną, prowadzącą z Bytomia (ul. Hohenzollernów) przez Szombierki i hutę Godulę do Wirku wybuduje hr. Schaffgotsch własnym kosztem”.
W 1931 r. jedynie 27,6 proc. budynków w Polsce miało dostęp do prądu. Na Górnym Śląsku natomiast ponad 90 proc. Dla przykładu w Katowicach aż 92,7 proc. budynków zostało zelektryfikowanych. W Łodzi w tym czasie 67 proc., a w Poznaniu 63,5 proc. Kraków nie osiągał nawet 60 proc.
Z czasem elektrownia musiała dostosowywać swą produkcję do norm ekologicznych.
– Musieliśmy przestrzegać wciąż rosnących wymagań środowiskowych. Na każdym kotle zabudowany był system pomiarowy w postaci analizatorów spalin. Świadomość ekologiczna postępowała i nie było od tego ucieczki. Wprowadzono osobne systemy do odsiarczania i odazotowania. Regularnie przeprowadzano testy, czy normy są przestrzegane. W 1969 r. zainstalowano turbinę ciepłowniczą i wówczas zaczęto dostarczać ciepło do infrastruktury miejskiej. W ten sposób elektrownia stała się elektrociepłownią – dodaje Bernard Gbur.
W 2010 r. elektrociepłownię przejął skandynawski koncern energetyczny Fortum. Ze względu na regulacje unijne i konieczność wyłączenia wyeksploatowanych kotłów działających w 120-letnim zakładzie, zdecydowano o budowie w jego sąsiedztwie nowoczesnej elektrociepłowni wielopaliwowej. Po uruchomieniu w 2018 r. nowoczesnej elektrociepłowni w Zabrzu stara przestała być wykorzystywana do celów produkcyjnych. W chwili wygaszania była najstarszą na Górnym Śląsku, ale i na całym obszarze powojennej Polski. Jej infrastrukturę przekazano miastu Zabrze. W sumie majątek stanowił kilkanaście działek o łącznej powierzchni ponad 5 ha oraz 18 budynków poprodukcyjnych, w skład których wchodzą m.in.: budynek główny dyrekcji, kotłownia, budynek maszynowni i rozdzielni 6 kV, a także budynki: warsztatu mechanicznego, klubu, świetlicy i portierni.