Jedno jest pewne

autor: Kajetan Berezowski  

węgiel nie zniknie z polskiego miksu energetycznego tak szybko
 Do kiedy węgiel będzie potrzebny w systemie energetycznym? Czy gaz może być paliwem przejściowym i czy będziemy zmuszeni importować energię elektryczną? To kluczowe pytania, na które wciąż poszukujemy odpowiedzi. Ostatnia publikacja pod redakcją dr. hab. inż. Stanisława Tokarskiego „Prognoza zapotrzebowania na energię i źródła energii pierwotnej w perspektywie do 2040 r. z analizą ryzyka” rzuca nowe światło na kwestie związane z krajowym miksem energetycznym w najbliższej przyszłości.
Jedno jest pewne, węgiel nie zniknie z polskiego miksu energetycznego tak szybko, jak wynika z niektórych prognoz. Jednak zapotrzebowanie energetyki na jego konsumpcję będzie znacząco malało.
W 2021 r. przeprowadziliśmy badania związane z polityką energetyczną przygotowywaną przez ówczesny rząd. W badaniach tych zostały skierowane do ekspertów pytania ankietowe. Były to osoby zarządzające firmami energetycznymi, naukowcy i zwykli odbiorcy energii. Pytania dotyczyły głównych założeń tej polityki. W szczególności, do kiedy węgiel będzie potrzebny w systemie energetycznym, czy gaz może być paliwem przejściowym, czy będziemy importować energię elektryczną, a także ile źródeł odnawialnych i w jakich technologiach w tym okresie zostanie wybudowanych. Na podstawie udzielonych odpowiedzi zostały sformułowane tezy, które były krytyczne do tej polityki, jednocześnie pokazując możliwe trendy, możliwą korektę przyjętych założeń – mówi dr hab. inż. Stanisław Tokarski.
Dla przykładu we wspomnianej polityce energetycznej datę uruchomienia pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce określano na 2033 r. Dziś eksperci prognozują, że nie stanie się to wcześniej niż ok. 2040 r. Istotne jest to, że po rozpoczęciu agresji Rosji na Ukrainę Unia Europejska, w tym Polska, a także wiele innych krajów odwróciło się od importu węglowodorów z kierunku wschodniego. I dzisiaj na gaz oceniany jako paliwo przejściowe, które było w miarę bezpieczne, należy patrzeć inaczej. Gaz musimy traktować jako paliwo, które jeśli jest dyspozycyjne i po dobrych cenach, to należy je wykorzystać, ale zawsze asekurując się, wykorzystując istniejące elektrownie węglowe i co za tym idzie, krajowe zasoby węgla. Zakładam więc, że tym paliwem okresu przejściowego będzie węgiel wspomagany przez paliwa gazowe – wskazuje dalej dr hab. inż. Stanisław Tokarski.
Ciśnie się zatem na usta pytanie: ile węgla potrzebować będzie polska gospodarka do 2040 r.? Zdaniem autora publikacji, aby móc prognozować tego rodzaju wartości, należałoby wziąć pod uwagę dwie kwestie – po pierwsze grę rynkową pomiędzy ceną gazu i węgla oraz kosztami uprawnień do emisji, a po drugie konieczność zachowania pewnej ilości węgla w miksie ze względów bezpieczeństwa systemu.
– Założyłbym, że do momentu oddania pierwszej elektrowni jądrowej będziemy korzystać z paliwa węglowego i gazu. Jeżeli będzie dostępność gazu po konkurencyjnych cenach, to może się zdarzyć, że będziemy w tym okresie produkowali trochę więcej energii z gazu. Natomiast wszystkie kryzysy regionalne, które mogą się wydarzyć, spowodują natychmiast przesunięcie tego miksu w kierunku węglowym. Pamiętajmy, że mając węgiel, będziemy również odporni na dyktat cenowy dostawców gazu. To jest normalny mechanizm handlowy na świecie. A zatem węgiel, z rynku krajowego, jeżeli jest produkowany nieco drożej z uwagi na to, że w naszych kopalniach nie wydobędziemy go po konkurencyjnych na świecie cenach, to musimy w pewnym sensie opłacić bezpieczeństwo stabilności pracy systemu i utrzymania go w krajowym miksie. I w tym miejscu chcę wyjaśnić, że górnictwo musi ograniczać koszty i oferta na rynek krajowy musi pochodzić z najbardziej efektywnych kopalń – podkreśla Stanisław Tokarski.
Jakie zatem będzie roczne krajowe zapotrzebowanie na surowiec w czwartej dekadzie bieżącego stulecia? Według szacunków autora opracowania jest to skala rzędu 10 mln t.
– W poszczególnych latach zapotrzebowanie na paliwa węglowe będzie mniejsze, czasami większe. Będzie to wynikać z gry rynkowej między węglem a gazem, ale do takiej wielkości prognozowałbym spadek zużycia węgla kamiennego w 2040 r. Jeżeli przyjmiemy, że bilansowanie krajowego systemu, w rozumieniu źródeł regulacyjnych rezerwujących pogodozależne źródła odnawialne, oparte będzie w połowie o węgiel, a w połowie o gaz, to otrzymamy mniej więcej podobną wielkość – wylicza Stanisław Tokarski.
Po opracowanie „Prognoza zapotrzebowania na energię i źródła energii pierwotnej w perspektywie do 2040 r. z analizą ryzyka” z pewnością warto sięgnąć, chcąc zbudować sobie ogólną wiedzę o krajowej energetyce i tym wszystkim, co wywiera na nią wpływ. To swoiste kompendium wiedzy, począwszy od technologii energetycznych, ekonomii, problematyki dostępności paliw, po skomplikowane zagadnienia z zakresu handlu emisjami.