27 marca 2019 Portal gospodarka i ludzie autor: Kajetan Berezowski
- Niemcy prędko z węgla nie zrezygnują, są bardziej węglowym krajem niż Polska – zauważa Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, odpowiedzialny za górnictwo.
Obecnie miks węglowy naszych zachodnich sąsiadów składa się w równych częściach z energetyki jądrowej, odnawialnej i węglowej.
- Na tę węglową część składa się obecnie przede wszystkim węgiel brunatny, który Niemcy wydobywają już w ilości 180 mln t oraz 60 mln t węgla kamiennego. Niemcy to największy producent węgla brunatnego na świecie i największy importer węgla kamiennego w Europie – zauważa Jerzy Markowski.
W jego opinii górnictwo węgla kamiennego w Niemczech mogłoby dalej funkcjonować, ale zgubiły go potężne subwencje wpompowywane w kopalnie od dziesiątków lat.
- Największym problemem niemieckiego górnictwo było to, co zrobić z pieniędzmi, a nie gdzie ich szukać. Zawsze powtarzałem niemieckim partnerom: "Wyście sobie sami to górnictwo zniszczyli poprzez koszty". Wydobycie tony węgla kamiennego w Niemczech było nawet pięciokrotnie droższe niż w Polsce, a warunki geologiczno-górnicze w zasadzie takie same. Dzięki dostatkom pieniądza doszło tam do istnego obłędu. Wymyślano młotki do uderzania w młotki. Kiedy przed rokiem odwiedziłem kopalnię Prosper Haniel w Bottrop, to do podziemnych wyrobisk zjeżdżałem mercedesem za 260 tys. euro. Jechało się pochylnią cztery kilometry w dół. I takich aut na stanie kopalni było wówczas sześć. W naszej rzeczywistości nigdy nie było to możliwe i nie będzie – podkreśla były wiceminister.
Takie podejście do problemu – zdaniem Markowskiego – jest charakterystyczne dla bogatych krajów, w których nie występuje zjawisko deficytu budżetowego i można subwencjonować każdą alternatywę energetyczną, nawet węglową.
- Są takie landy w Niemczech, jak Hesja, które w ponad 50 procentach opierają swój bilans energetyczny na źródłach odnawialnych, ale też na subwencjach. To się może opłacać, ale pytanie, czy przynosi zyski? Dlatego Niemcy – moim zdaniem – szybko nie zrezygnują z wydobycia węgla brunatnego. Po prostu, nie mają wyjścia. Muszą zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne.