13 kwietnia 2019 Trybuna Górnicza autor: WIG
sojusznikami dekarbonizacji
Czwarty pod względem wielkości w Polsce mBank - którego głównym udziałowcem jest niemiecki Commerzbank – ogłosił, że od kwietnia ogranicza finansowanie energetyki węglowej i kopalń. W zamian mBank postanowił wydać na początek pół miliarda zł na wsparcie dla OZE.
Menedżerowie tłumaczą, że chcą wpisać się w „międzynarodowy trend” i dają wyraz odpowiedzialności społecznej. W 2015 r. mBank przyjął strategię, w której zapisano zakaz kontaktów z biznesem niszczącym środowisko oraz energetyką jądrową. Kolejnym krokiem ma być wycofanie się z węgla.
Od 1 kwietnia mBank nie pożycza pieniędzy kopalniom i węglowym blokom energetycznym. Na czarną listę trafiły też wszystkie spółki wytwarzające ponad połowę swych mocy na węglu.
Wiceprezes mBanku Adam Pers przekonuje, że decyzja „ma uzasadnienie biznesowe”, bo presja na ograniczanie emisji CO2 sprawia, że wspieranie „tej gałęzi energetyki staje się coraz mniej uzasadnione”.
- Powoli kończy się era surowców kopalnianych (tak w oryginale, prawidłowo: „kopalnych” - przyp. red.). Pod koniec roku przyjęliśmy specjalną politykę, która ma ułatwić finansowanie OZE. Początkowo przeznaczymy na ten obszar około pół miliarda złotych – dodaje wiceprezes.
Przypomnijmy, że protoplastą mBanku był założony jeszcze w PRL, w 1986 r. Bank Rozwoju Eksportu, którego zyski pochodziły m.in. ze współpracy z polskim przemysłem. W 1992 r. przeszedł giełdową prywatyzację. Bank obsługuje w Polsce, Czechach i na Słowacji ponad 20 tys. firm i ok. 5 mln klientów indywidualnych.
Dekarbonizację oficjalnie ogłosiła też od 1 stycznia tego roku inna obecna w Polsce instytucja rynku finansowego – austriacka spółka ubezpieczeniowa Uniqa, dawniej Polonia, współpracująca w przeszłości m.in. z JSW i ubezpieczająca budowę bloku nr 11 na węgiel brunatny w elektrowni PGE Turów. Decyzję podjęła centrala w Wiedniu, ale – jak powiedziała nam Katarzyna Ostrowska, rzeczniczka prasowa Uniqa Polska - „obowiązuje nas polityka grupy”.
- Do 2025 r. zaprzestaniemy współpracować z klientami, którzy nie będą spełniać kryteriów strategii dekarbonizacyjnej, tj. nie wdrożą planów zmiany pochodzenia źródeł energii na odtwarzalne. Jednocześnie nie będziemy uczestniczyć w nowych inwestycjach, tzn. ubezpieczać nowych podmiotów, których działalność opiera się o wydobycie lub wykorzystanie węgla – wyjaśniła Katarzyna Ostrowska „Trybunie Górniczej”.
Niechęć instytucji finansowych odczuwają powszechnie pracodawcy branży górniczej skupieni w Górniczej Izbie Przemysłowo-Handlowej, którzy ostatnio spotkali się w Katowicach z wiceministrem energii Grzegorzem Tobiszowskim. Ujawnił on wówczas plan powołania funduszu inwestycji górniczych, którego zadaniem byłoby właśnie finansowanie przedsiębiorstw sektora w kraju i za granicą.
Tobiszowski zwrócił uwagę na hipokryzję rynku finansowego:
- Jeżeli Deutsche Bank może finansować niemieckie inwestycje górnicze w Indiach, to może i my moglibyśmy podobnie wspierać własne spółki, zwłaszcza gdy przynoszą zyski, a ich plany inwestycyjne bardzo dobrze rokują finansowo – powiedział Grzegorz Tobiszowski.