Miną lata i wieki przeminą
zostaną tylko ślady tamtych dni, a my Twoi parafianie,
zawsze będziemy wierni ci.
Minęło wiele lat, odkąd dzień po dniu marzyłem o wyjeździe do Lwowa. Rozmiłowany w tej kulturze i ludziach, pisałem o niej jak w amoku jakimś. Pisałem o rzeczach, których nie widziałem na oczy, cóż więc kierowało moim prostym piórem, by tak właśnie robić?
Niełatwo odpowiedzieć na to pytanie. Jest w tym z pewnością coś więcej, aniżeli suche relacjonowanie wydarzeń, których byłem świadkiem. Bywa często tak, że w szczególnych przypadkach piórem prostego człowieka kieruje serce, a także dusza, która nakazuje nam co i jak mamy robić – znów tyle nielubianego dziś patosu w tych słowach – cóż, trudno, by ze starego drzewa wyrastać zaczęły nagle młode pędy, niech więc będzie mi wolno wyrazić swoje uczucia i podzielić się wrażeniami z tej niecodziennej wyprawy – po swojemu…