O Co By Się Tu Jeszcze Pokłócić

Jerzy Markowski

 
MOIM ZDANIEM
  
Stale sobie obiecuję, że nie będę pisał o polityce, ale tym razem polska rzeczywistość już “przegięła”. O wszystko jest awantura. Boję się oglądać programy informacyjne, bo tam stale konfrontacja, a co gorsza, manipulacja informacjami, które mają za cel zajęcie opinii publicznej dylematami, które skutecznie wypierają z programów informacyjnych problemy istotniejsze, a przynajmniej te bliższe ludziom. Kilka przykładów.
Awantura o podział środków z unijnego funduszu KPO (Krajowy Plan Odbudowy) odsłoniła w naszych politykach siermiężne przyzwyczajenia, typowe dla manipulacji opinią społeczeństwa. Nie jestem socjologiem, ale wystarczająco długo umiem czytać, aby pamiętać czasy, kiedy przykładami luksusu deprecjonowano całe rządy, a nawet ustroje. Pamiętamy, u schyłku dekady Edwarda Gierka, kiedy narastała samobójcza walka wsród ówczesnych elit władzy, jakimi to informacjami obrzydzano społeczeństwu władzę i elity. Cała Polska żyła jachtem, z którego korzystał ówczesny Prezes Radiokomitetu, naczelny propagandzista kraju, redaktor Maciej Szczepański. To nic, że jacht nie był jego, ale nim pływał. Więc miał, ale nie miał. I poszedł siedzieć. Dziś, w awanturze o podział 740 miliardów złotych z KPO sięgnięto po nośny temat jachtów, które wprawdzie nie były jachtami, ale blichtr jachtowego bogactwa jest i gorszy publiczność. Do tego jeszcze kilka przykładów, jak ten, że jakiś właściciel kawiarni kupił ekspres do kawy i to już jest za dużo. Jak śmiał, przecież są jeszcze młynki i wrzątek. Stale mnie zastanawia, jak łatwo nasze polskie społeczeństwo wzburzyć informacjami o oznakach bogactwa. I to w kraju, w którym tylko w ciągu 6 miesięcy 2025 roku kupiono i zarejestrowano 47 samochodów marki Bentley, 45 sztuk Ferrari, 35 Astonów Martinów, 29 Rolls-Royce’ów i 7 samochodów McLaren, co wydawałoby się dowodem na to, że już przywykliśmy do najwyższego luksusu, a tu jednak nie, bo dalej politycznie użytecznym luksusem jest ekspres do kawy!
Drugi przykład, to awantura polityków i dziennikarzy o to, dlaczego nie było Polaka na spotkaniu organizowanym przez Prezydenta Trump w sprawie Ukrainy. Wszyscy szukają winnych i podtekstów, i nie mogą zrozumieć, ze policentryzm jest wyłącznie naszą przypadłością narodową. U nas to jest powód do awantury i wzajemnych oskarżeń, a mądrzy przebiegli politycy chociażby takich państw i potęg jak np. Hiszpania, Szwajcaria, Holandia i inne, jakoś się wewnętrznie nie podzieliły w sporze o miejsce przy stole w Białym Domu. Nasze media kierując się własną moralnością karzą Prezydenta Trupa za wszystko co robi w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. A tym czasem ten facet jest do bólu skuteczny, a media temu celowi podporządkowały wszystkie gesty i słowa, zwłaszcza wobec Prezydenta Putina, co nie mieści się w głowach w szczególności komentatorów politycznych. Zaś politycy lepiej aby milczeli, bo każdy krok Prezydenta Trupa obnaża ich amatorszczyznę dyplomatyczną i kompromituje ich wybujałe ego. Najbardziej się ubawiłem obserwując zgorszenie dziennikarza, kiedy Prezydent Trump zaprosił do swojego samochodu Prezydenta Putina. Trump po prostu wiedział co robi. Tak jak przed laty, Jan Paweł II zaprosił do swojego papamobile “postkomucha’ Prezydenta Kwaśniewskiego z Panią Prezydentową. On też wiedział co robi. Na tym polega polityka, która w czasach wszechobecnych mediów składa się z gestów, których wielu nie rozumie. I niech tak zostanie, bo nie wszyscy muszą być tak samo spostrzegawczy. 
Kolejna awantura już “kiełkuje” w naszym górnictwie. Dawno sytuacja polskiego górnictwa nie była tak skomplikowana jak teraz. Na szczęście kadry i górnicy robią to co mogą i do nich należy. Zwłaszcza JSW S.A. rozpędza się z wydobyciem i jeżeli nie dosięgnie jej jeszcze większy kryzys przemysłu stalowego niż jest teraz, to spokojnie da sobie radę. Szkoda tyko, że tak trudno jest o partnera do poważnej rozmowy o przyszłości polskiego górnictwa. Wygląda na to, że elity polityczne postanowiły przeczekać to polskie górnictwo aby zamknęło się samo. Wydaje im się, że wtedy będą poza odpowiedzialnością. Nic bardziej błędnego. Rzecz tylko w tym, że teraz, dopóki górnictwo jeszcze jest, to można z nim coś sensownego zrobić, ale wtedy kiedy go nie będzie, zniknie wprawdzie problem z górnikami, ale powstanie problem niedostatku energetycznego. A z tego zarzutu się już nie wywiną. Lecz na razie górnictwo nie jest terenem konfrontacji politycznej, bo w naszym kraju nic tak nie łączy polityków jak niechęć do górnictwa.
Na koniec przykład, który nie ma szans, aby stał się zarzewiem awantury. W sobotę będzie w Zabrzu mecz zaprzyjaźnionych klubów, czyli Górnika Zabrze i GKS-u Katowice. To jedyny pojedynek piłkarski na świecie, kiedy kibice obu drużyn dobrze życzą obu drużynom. Tak też będzie jutro, i to w obecności ponad 25 tysięcy kibiców obu klubów. I wcale nam już nie będzie przeszkadzało, że piłkarze obu górniczych klubów nigdy w życiu nie widzieli kopalni, a niektórzy nawet nie znają języka polskiego. Najważniejsze, aby dostarczyli nam wytchnienia od politycznych awantur