Portal gospodarka i ludzie autor: AMC
Czy uda się zrealizować porozumienie w sprawie przyszłości
górnictwa zawarte pomiędzy górniczymi związkami zawodowymi a stroną rządową? Co powinno znaleźć się w upowie dla Śląska, jakie ma być podpisane jeszcze w tym roku. O tym opowiada prof. Kazimiera Wódz, socjolożka z Uniwersytetu Śląskiego.
- Na razie są to raczej pobożne życzenia. Wszystko będzie zależało od tego: czy i na ile uda się uzyskać zgodę Komisji Europejskiej na to, by górnictwo dotować. Ono bez pomocy nie przetrwa nawet tych 30 lat. Rynek węgla już się sypie. Pewnych spraw nie da się już dłużej przysypywać polityczną retoryką, zaczynają się poważne problemy ekonomiczne – mówi prof. Wódz.
Rewitalizacja, programy przekwalifikowania zawodowego, odprawy, urlopy górnicze. To przerabialiśmy 20 lat temu. Badania wykazały że nie wszystkie te programy się sprawdziły. Jakie wtedy popełniono największe błędy?
Podstawowym było zbyt optymistyczne założenie, że uda się bezboleśnie wyprowadzić część ludzi z górnictwa: przekwalifikować, wysłać na emerytury. To okazało się nierealne. Zawsze w takich sytuacjach są koszty, których się nie da przewidzieć i zapobiec im najlepszymi nawet rozwiązaniami. Już nie mówię o tak drastycznych sytuacjach jak za czasów Margaret Thatcher, kiedy związki zawodowe wytoczyły rządowi wojnę. W Wielkiej Brytanii w końcu, podobnie jak w Zagłębiu Dąbrowskim po górnictwie pozostały tylko kopalniane wieże, szyby i częściowo zagospodarowane hałdy. Kosztów nie da się uniknąć, ale próba zmierzenia się z nimi jest konieczna. Może te elementy znajdą się w przygotowanej umowie społęcznej. Pamiętajmy, że nie startujemy od zera. Korzystajmy z doświadczeń – podkreśla prof. Kazimiera Wódz.
Człość tekstu w najnowszym wydaniu Trybuny Górniczej.