Trybuna Górnicza Pytała: Aldona Minorczyk-Cichy
Od tego dokumentu zależeć będzie przyszłość dzieci
i wnuków mieszkańców regionu, który stał węglem i stalą. Zapowiadana umowa społeczna dla Śląska, która zgodnie z rządowymi zapowiedziami ma być podpisana jeszcze w tym roku, budzi w regionie duże emocje. Zapisy tego dokumentu przełożą się na przyszłość Śląska, górniczych miast, strukturę gospodarki, w końcu na to, jak będzie się żyć naszym dzieciom i wnukom. Wyznaczy ścieżkę odejścia od węgla oraz kierunki rozwoju.
O to, jak powinna wyglądać ta umowa społeczna, co powinno się w niej znaleźć, zapytaliśmy ekspertów. Swoją opinią na temat czekających nas zmian, tego, co należy zrobić, by przejść przez nie suchą nogą, podzielił się z nami, m.in., prof. Krystian Probierz, naukowiec z Politechniki Śląskiej, specjalista od górnictwa i b. senator PiS:
W umowie społecznej dla Śląska, która zgodnie z zapewnieniami rządu ma zostać podpisana jeszcze w tym roku, muszą się znaleźć elementy dotyczące spraw technicznych związanych z funkcjonowaniem kopalń w czasie restrukturyzacji, a w zasadzie z ich wygaszaniem, oraz elementy społeczne. Najważniejsze jednak będzie określenie środków finansowych na przeprowadzenie tych poważnych zmian.
Trzeba określić kryteria, którymi będziemy się posługiwać przy wygaszaniu kopalń, wziąć pod uwagę wielkość zatrudnienia, wpływ danej kopalni na bezpośrednie otoczenie. Są rzeczy, które można dokładnie policzyć, jak np. koszty produkcji, wielkość zasobów, wysokość strat poszczególnych kopalń. Ale są też sprawy niepoliczalne. To m.in. koszty społeczne otoczenia górnictwa.
Dla mnie, jako geologa, ważna jest konieczność określenia kolejności zamykania kopalń tak, aby nie zmarnować zasobów węgla. Bo oczywiście można zasypać, zamknąć sobie dojście do złóż, ale co potem?
Każdy z nas chce oddychać czystym powietrzem, to dla mnie oczywiste. Nie wiem tylko, czy cel, jaki Unia postawiła sobie w zakresie redukcji CO2, jest realny. Pewne procesy są niezależne od człowieka. Mają związek z geologią, planetą. Musimy wziąć te realia pod uwagę. Zastanowić się, co się stanie, gdy zrezygnujemy z węgla kamiennego jako źródła energii. W historii ludzkości nie było i nie będzie cywilizacji, która nie korzystałaby z surowców naturalnych.
Ważne jest też, jak restrukturyzacja, związane z nią wydatki, programy społeczne wprowadzone na Śląsku – będą postrzegane przez mieszkańców innych rejonów Polski. Na pewno potrzebne są pieniądze i to nie wiemy, jak duże. Nie wiemy też jeszcze, jak zachowa się Unia Europejska. Czy zaakceptuje polskie propozycje zmian w przemyśle górnictwa węgla kamiennego. Wiemy, że strony rządowa i społeczna zdecydowały o zastosowaniu modelu niemieckiego w czasie transformacji przemysłu węglowego. Ważne jednak będą szczegóły, o których jeszcze się nie mówi. U naszych zachodnich sąsiadów wpompowano w regiony górnicze olbrzymie kwoty. Także sam czas restrukturyzacji był dłuższy, bo aż 50-letni. Jednak, choć dla mnie, górnika, już samo mówienie „o końcu węgla” jest bardzo przykre, 30 lat to okres wystarczający na sensowne wygaszanie górnictwa węgla kamiennego. To się da zrobić i to przy jak najmniejszych stratach społecznych. Z UE pewnie nie wygramy, ten proces jest nieuchronny.
Pewne jest, że widzimy wolę rządu w pozytywnym załatwieniu spraw górnictwa i Górnego Śląska. Oby tylko tak było także w przyszłości. Los regionu powinien zostać zabezpieczony ponad podziałami politycznymi. Śląsk pracował na rzecz całej Polski, teraz potrzebuje pomocy i Polska musi spłacić ten dług. Mam nadzieję, że te procesy odbędą się w zgodzie społecznej.
Często mówi się o nowych technologiach. Pewne jest jedno, cokolwiek byśmy nie robili, po jakie technologie nie sięgali, to energii zawsze będziemy potrzebować. Zakładam, że to zapotrzebowanie będzie rosło, bo ludzie chcą mieć coraz większy komfort życia, a ten zapewnia im technologia zasilana energią. Jeśli spojrzymy na mapę Polski, to elektrownie mamy skumulowane głównie na południu kraju, na Górnym i Dolnym Śląsku. Aby to zrównoważyć, planujemy budowę wielkich farm wiatrowych na Bałtyku. Pamiętajmy jednak, że to wiąże się z inwestycjami w sieci przesyłowe, które obecnie są przestarzałe. To ogromne koszty, konieczne do poniesienia równocześnie z restrukturyzacją śląskiego górnictwa węgla kamiennego. Czy wystarczy nam pieniędzy? Mam duże wątpliwości.
Mówi się także o zastąpieniu węgla przynajmniej częściowo gazem. Mamy terminal gazowy w Świnoujściu, planujemy budowę kolejnego w Gdańsku. Trzeba też pamiętać, że przy zużyciu gazu na poziomie 16-17 mld m sześc. tylko 4-5 mld pochodzi z naszych własnych źródeł. Reszta to import, prawie w połowie z Rosji. Staramy się to wygaszać, przestawiać na inne źródła dostaw, ale to ciągle tylko kwestia kierunku dostaw, a nie korzystanie z polskich surowców, bo tych zwyczajnie mamy za mało.