Nie żyje Lucek Czerny

 

01

Nie żyje Lucek Czerny. Znany śląski artysta zmarł w niedzielę 28 marca.

Jego przeboje były hitami na Śląsku. Występował na scenie, w kabarecie, w filmach. Należał do szczególnie utalentowanych i wszechstronnych śląskich artystów. Tego twórczość od lat cieszy się wielką popularnością wśród górnośląskiej publiczności. I tak już pozostanie, gdyż Lucek Czerny to postać niezapomniana.

 
W niedzielę, 28 marca, zmarł Lucek Czerny. Odszedł popularny artysta, powszechnie znany na Śląsku. Lucek Czereny - aktor, wokalista, kabareciarz, wodzirej - to tylko kilka z określeń, jakimi można było określić zmarłego.
 
Pan Lucek kochał Śląsk. Na scenie występował ponad 40 lat. Pochodził z Katowic. Jego życie od początku związane było z muzyką. Jego dziadek był skrzypkiem, a on sam uczęszczał do podstawowej szkoły muzycznej w Katowicach. Mogliśmy słuchać go w Radiu Top i Radiu Piekary. Czerny występował w Zespole Pieśni i Tańca Śląsk, kabaretach czy filmach. W 2016 roku obchodził 40-lecie pracy artystycznej. Był blisko związany z telewizją TVS. Wydał kilka płyt, w tym jedną autorską.
Kochany Lucku, znołeś mie od bajtla. Pierw RadioTop, a późnij inksze radia i telewizje. Powtarzoł żeś, że mom durch trenować sztima i piknie śpiewać. Robia co moga i obiecuja Ci, że dalej tak bydzie. Pamientom jakeś godoł, że zaszczyt być ze mną na scenie. Jo Ci godom dziś, że zaszczyt było Ciebie trefić w życiu i czasem coś fajnego zrobić. Lucek, Ty pieronie, aleś numer nom wywinył w ten ciulaty czas. Lucek Czerny Durch bydziesz w moim sercu – napisał Sylwester Targosz-Szalonek, tenor, aktor, animator kultury, dyrektor artystyczny Śląskiego Festiwalu Operetki i Orkiestry im. Arcyksiężnej Marii Krystyny Habsburg.
 
safe image Lucek
 
 
Kilka słów o zmarłym w mediach społecznościowych napisał także Maciej Biskupski, przewodniczący Rady Miasta Katowice.
 
Dla mnie niezwykle życzliwy człowiek, który zawsze z wielkim zaangażowaniem mówił o rozwoju Katowic. Ostatnie nasze rozmowy dotyczyły propozycji Pana Lucka dot. zagospodarowania Parku Wełnowieckiego. Niezwykle cieszył się, że kolejna cześć naszego miasta będzie zrealizowana. Zawsze był obecny przy organizacji Dni dzielnicy Wełnowiec-Józefowiec. Zawsze se dobrze pogadaliśmy. Szkoda, że będzie oglądał to wszystko z góry. Pacz tam jako Lucku. Dzięki za wszystko - napisał.

Zmarł Lucek Czerny. Nie Lucek. Lucek. Dla wszystkich. Zawsze uśmiechnięty, serdeczny, życzliwy. Człowiek estrady. Śpiewał, opowiadał i grał. Jak kto chciał. Piękną polszczyzną, albo „po naszymu”. Wspominał jak z kolegami chodził na urodziny do Jorga, wojewody śląskiego, do domu. Zawsze mu zagrali, a on raczył ich … wiadomo czym ich raczył. A jak był Lucek, to było wesoło. Wiadomo. Szanowali jego, a on szanował ich.

Napisał o Lucku Krzysztof Lewandowski

Zapamiętam Go z jednego zdarzenia. Odbywała się Msza św. barbórkowa w kaplicy kopalni Guido. Zapytał, czy może przeczytać lekcję. "Oczywiście. Nikt nie zrobi tego lepiej". Tak się przynajmniej wszystkim wydawało. Lucek podszedł spokojnie do ambonki. Widać było, że zbladł. Chwila konsternacji. Zaczął czytać. A w zasadzie udawać, że czyta. Wygłosił lekcje. Zaczął mówić. Pięknie. O stworzeniu świata, jego skarbach, o tym, że trzeba sobie czynić Ziemię poddaną. Potem o kopalniach i o górnikach. Nawet o górnikach w Brazylii. "W dzień świętej Barbary górnicy na całym świecie są razem. Razem modlą się o pomyślność i bezpieczną pracę".
- Jak już byłem na środku zorientowałem się, że nie mam okularów. Co było robić? Improwizowałem – powiedział z uśmiechem.
- No, ale w Starym Testamencie nie wspominano o górnikach z Brazylii – zauważyłem.
- Myślisz, że tak łatwo się wymyśla fragmenty Księgi Rodzaju – tłumaczył. Cały Lucek. A ksiądz? Najpierw oczy zrobiły mu się ogromne, potem jeszcze większe. Kiedy nasz niezwykły lektor już skończył, spokojnie podszedł do Pisma Świętego i odczytał właściwy fragment. Po Mszy świętej spojrzał tylko w jego stronę i dobrotliwie powiedział: Oj, Lucek, Lucek.
Oj Lucek, Lucek, będzie nam Ciebie bardzo brakować.
 
Gwarek Jerzy Mańka wspomina:
 ..to tylko jeden z licznych ciekawych epizodów z Jego żywota...których osobiście doświadczyłem w czasie spotkań w Bractwie Gwarków.