Metan był łaskawszy

Trybuna Górnicza  autor: Kajetan Berezowski
 
Na zmniejszenie liczby zdarzeń wynikających z zapalenia się tego gazu wpływ ma samodyscyplina załóg
Nadzór górniczy podsumował poziom bezpieczeństwa pracy w związku z zapaleniem metanu i pożarem. Okazało się, że w ub.r. w polskim górnictwie węgla kamiennego miało miejsce tylko jedno tego rodzaju zdarzenie. W poprzednich latach było pod tym względem nieco gorzej.
W latach 2015-2019 miało miejsce 17 zdarzeń związanych z zapaleniem lub wybuchem metanu – wylicza Wyższy Urząd Górniczy. W wyniku tych zdarzeń zaistniał 1 wypadek śmiertelny i 4 wypadki lekkie. W 2019 r. w wyrobiskach górniczych kopalń węgla kamiennego zaistniały trzy zapalenia i jeden wybuch metanu. W wyniku tych zdarzeń nikt nie uległ wypadkowi. W ub.r. doszło do jednego zdarzenia. 
Kombajniści zauważyli płomienie
„W dniu 2 lipca 2020 r. na zmianie rannej w ścianie Cz-2 prowadzono urabianie. Około godziny 11.10, przy sekcji obudowy zmechanizowanej nr 64, w miejscu, gdzie nad stropnicami sekcji obudowy zmechanizowanej znajdowała się pusta przestrzeń powstała po opadzie skał stropowych, urabiano kombajnem zalegający w ścieżce kombajnowej rumosz skalny. W tym czasie na pracujący organ kombajnu znad obudowy spadła bryła piaskowca i najprawdopodobniej wskutek powstałych iskier nastąpił zapłon metanu nagromadzonego nad sekcjami obudowy zmechanizowanej. Kombajniści zauważyli płomienie i z pozostałymi pracownikami rozpoczęli aktywne gaszenie pożaru przy użyciu gaśnic. Po zużyciu dostępnych w ścianie gaśnic, wszyscy pracownicy wycofali się ze ściany Cz-2. Górnik kombajnista, górnik strzałowy i górnik operator obudowy zmechanizowanej w wyniku zapalenia metanu doznali poparzeń kończyn górnych. Pracownicy ci o własnych siłach wycofali się w kierunku szybu i po wyjeździe na powierzchnię zostali przetransportowani do szpitali, gdzie dwóch z nich po udzieleniu pomocy lekarskiej zostało skierowanych do domu. Jeden z pracowników – górnik operator obudowy zmechanizowanej, który doznał poparzeń termicznych II stopnia barku i kończyny górnej, pozostał na obserwacji w szpitalu” – czytamy w obszernym raporcie WUG.
Zapalenie metanu spowodowało wzrost zagrożenia pożarowego w ścianie do poziomu determinującego rozpoczęcie akcji ratowniczej przeciwpożarowej, która trwała do 9 lipca 2020 r., tj. do wyłączenia ściany z sieci wentylacyjnej kopalni za pomocą tam izolacyjnych.
Warto przy okazji wyróżnić załogę kopalni, która swym natychmiastowym działaniem przyczyniła się do zatrzymania rozprzestrzeniającego się pożaru. Dzięki temu uratowano cenny sprzęt, w tym m.in. kompleks ścianowy, który zastosowano w ścianie Cz-2. Składa się on ze 118 sekcji o szerokości 1,75 m, kombajnu ścianowego typu 7LS22 oraz przenośnika. Oprócz wszystkich niezbędnych urządzeń w kompleksie ścianowym dodatkowo zastosowano układ klimatyzacji, by poprawić warunki pracy górników. Dodatkowo 24 sekcje wyposażono w specjalnie skonstruowane teleskopowe osłony czoła ściany, które zabezpieczają pracowników przed kawałkami opadających skał. Jedną z kilku zastosowanych tam nowinek jest system kontroli geometrii sekcji. 
Iskry i noże
Z raportów WUG jednoznacznie wynika, że w poprzednich latach głównymi przyczynami zapaleń metanu były iskry powstałe przy mechanicznym urabianiu piaskowca o dużej skłonności do iskrzenia zapalającego metan w przodku drążonego wyrobiska (w kopalni Budryk w 2019 r.), a także w wyniku kontaktu noży organu kombajnu ścianowego z piaskowcem. Tak było m.in. w kopalni Murcki-Staszic, również w 2019 r. Natomiast w ruchu Szczygłowice kopalni Knurów-Szczygłowice, przyczyną wybuchu metanu (2019 r.) były roboty strzałowe.
Na zmniejszenie liczby zdarzeń wynikających z zapalenia się metanu i pożaru z pewnością wpływ ma zwiększająca się samodyscyplina załóg. W ub.r. liczba kontroli przeprowadzonych przez nadzór górniczy była mniejsza ze względu na pandemię koronawirusa. Warto zatem przypomnieć, że już od 10 lat dyrektorzy Okręgowych Urzędów Górniczych wyznaczają w kopalniach rejony szczególnego nadzoru. Kontrolą obejmowane są wyrobiska korytarzowe, a przede wszystkim ściany ze względu na występujące w nich kumulacje zagrożeń naturalnych – metanowego, pożarowego i tąpaniami. Wyrobiska kwalifikuje się do wzmożonego nadzoru z uwagi na nietypową obudowę bądź w sytuacji, gdy drążone są pod zrobami, czyli przestrzenią, z której wcześniej wybrano węgiel.
Wciąż też dobrze zdają egzamin tzw. czarne skrzynki (autonomiczne zespoły rejestrująco-pomiarowe) monitorujące stan zagrożeń niezależnie od systemów kopalnianych. Montuje się je w najniebezpieczniejszych rejonach zakładów górniczych. Urządzenie informuje o stężeniach takich gazów jak metan, siarkowodór, tlenek węgla, dwutlenek węgla, tlen, a także mierzy temperaturę, wilgotność oraz prędkość przepływu powietrza. Ich konstrukcja umożliwia wielokrotną zabudowę, czyli przenoszenie w różne miejsca. Ich wprowadzenie w 2014 r. było odpowiedzią na pojawiające się po katastrofach górniczych doniesienia o fałszowaniu odczytów pomiarowych z urządzeń należących do kopalń.