Rzeczywistość zmienia się tak szybko, że prognozowanie czegoś na 30 lat do przodu jest po prostu utopią – tak ekspert górniczy Jerzy Markowski ocenia plan likwidacji górnictwa do roku 2049, zaakceptowany przez rząd i związkowców na Śląsku. – Panowie mogą podpisać co chcą, ale o wszystkim zdecyduje rzeczywistość techniczna, energetyczna i makrogospodarcza – dodaje w rozmowie z Onetem.
W ubiegłym tygodniu związkowcy ze Śląska uzgodnili z rządem treść umowy dotyczącej przyszłości górnictwa i transformacji Śląska, czyli po prostu ustalili zasady zamykania kopalń. Jutro w Katowicach dokument ma zostać parafowany. Później umowa zostanie przekazana Komisji Europejskiej. Żeby układ wszedł w życie, potrzebna jest bowiem zgoda unijnych urzędników na dopłaty do branży przez najbliższe niemal 30 lat.
Prace nad umową trwały kilka miesięcy. Dokument stanowi rozwinięcie porozumienia zawartego 25 września ubiegłego roku. Jej kluczowe elementy dotyczą mechanizmu finansowania transformacji gospodarczej woj. śląskiego, inwestycji w nowoczesne technologie węglowe, odpraw dla górników i gwarancji pracowniczych oraz systemu wsparcia finansowego kopalń. Zgodnie z rządowo-związkowym porozumieniem proces stopniowego wygaszania górnictwa węgla energetycznego w Polsce ma być rozłożony na trzy dekady. Ostatnia kopalnia ma zostać zamknięta w 2049 r.
Polski rząd potrzebuje tego dokumentu, żeby wykazać się w Unii Europejskiej. Myślę, że UE wyrazi zgodę na zaangażowanie środków dla likwidacji kopalń w Polsce. Natomiast podejrzewam, że będzie trzeba się trochę nagimnastykować, jeżeli chodzi o pieniądze dla bieżącej działalności wydobywczej. To jest powrót do dotacji, które skończyliśmy w 1992 r. Będzie to trudne, ale Niemcy i Czesi sobie to kiedyś załatwili, więc może nam się też uda – mówi w rozmowie z Onetem Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki i były pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa.
Umowa jest o tyle istotna, że nie wymusza likwidacji kopalń przed wykorzystaniem zasobów. Innymi słowy, kopalnie będą istniały tak długo, jak będą miały zasoby węgla. Przewiduje się, że będzie tak do roku 2049. Z drugiej strony, to właśnie ta perspektywa jest jej najsłabszą stroną. Rzeczywistość zmienia się tak szybko, że prognozowanie czegoś na 30 lat do przodu jest utopią. Panowie mogą podpisać co chcą, ale o wszystkim zdecyduje rzeczywistość techniczna, energetyczna i makrogospodarcza. Jestem pewien, że ten dokument za 5, 10, 15 lat będzie po prostu zapomniany. Dlatego nie emocjonuję się tekstami pod tytułem "koniec górnictwa" – dodaje ekspert.
Markowski: alternatywny system energetyczny będzie kosztować 480 mld euro
Były wiceminister gospodarki podkreśla, że górnictwo będzie istniało tak długo, jak będzie zapotrzebowanie na ten surowiec. To - jak podpowiada Markowski - zależeć będzie natomiast od transformacji energetycznej, czyli odwrócenia proporcji w miksie energetycznym. Dziś Polska opiera 70 proc. swojego wytworzenia energii elektrycznej na węglu.
Scenariusze są różne. Wszystkie są bardzo ambitne. Alternatywa energetyczna dla Polski będzie kosztować 480 mld euro. To przede wszystkim energetyka jądrowa, bo w substytut w postaci energetyki "całkiem zielonej" nie wierzę. Nie mówię, że nie należy tego robić - należy. Ale rzeczywistość pokazuje, że nie wszędzie spełnia ona swoją rolę, a Polska nie jest krajem słonecznym, ani wietrznym. Na razie więc ostrożnie – twierdzi rozmówca Onetu.
Jak przekonuje, produkcja energii z węgla jest coraz droższa głównie z powodu rosnących kosztów emisji CO2, które nazywa "spekulacyjnym parametrem". Przypomina, że unijna danina w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosła kilkukrotnie. W 2015 roku wynosiła 8 euro za tonę, a dziś to ponad 40 euro. Podobnego podatku nie ma w Azji, gdzie wydobycie węgla wciąż rośnie.
Polska wydobywa 0,6 proc. węgla na całym świecie. 1,7 proc. tego co wydobywają Chiny. Nikt na świecie nawet nie zauważy, gdy przestaniemy wydobywać węgiel. Odczujemy to tylko wewnętrznie, bo to podstawa elektroenergetyki. Nie stworzymy alternatywy dla węgla, tak szybko, jak z niego zrezygnujemy. Już dziś importujemy 13 mln ton węgla do Polski i ok. 10 proc. energii używanej w kraju – wylicza Jerzy Markowski.
Zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami związkowców i strony rządowej ostatnia kopalnia PGG na Śląsku zakończy wydobycie w 2049 roku. Daty likwidacji zakładów Tauronu Wydobycie, Węglokoksu Kraju i Lubelskiego Węgla Bogdanki poznamy w najbliższych dniach.
Kalendarz zamykania kopalń Polskiej Grupy Górniczej:
2021 r. zamknięta zostanie kopalnia Pokój w Rudzie Śląskiej (jeden z trzech tzw. ruchów KWK Ruda w Rudzie Śląskiej)
2023 r. połączone zostaną kopalnie Halemba i Bielszowice (dwa z trzech tzw. ruchów KWK Ruda w Rudzie Śląskiej)
2028 r. zamknięta zostanie kopalnia Bolesław Śmiały w Łaziskach Górnych
2029 r. zamknięta zostanie kopalnia Sośnica w Gliwicach
2034 r. zamknięta zostanie połączona kopalnia Halemba-Bielszowice (pozostałe dwa tzw. ruchy KWK Ruda w Rudzie Śląskiej)
2035 r. zamknięta zostanie kopalnia Piast w Bieruniu (jeden z dwóch tzw. ruchów KWK Piast-Ziemowit)
2037 r. zamknięta zostanie kopalnia Ziemowit w Lędzinach (obecnie jeden z dwóch tzw. ruchów KWK Piast-Ziemowit)
2039 r. zamknięta zostanie kopalnia Murcki-Staszic (połączona z kopalnią Wujek w styczniu 2021) w Katowicach
2040 r. zamknięta zostanie kopalnia Bobrek w Bytomiu
2041 r. zamknięta zostanie Mysłowice-Wesoła w Mysłowicach
2043 r. zamknięta zostanie kopalnia Rydułtowy w Rydułtowach (jeden z czterech tzw. ruchów kopalni ROW w Rybniku)
2046 r. zamknięta zostanie kopalni Marcel w Radlinie (jeden z czterech tzw. ruchów kopalni ROW w Rybniku)
2049 r. zamknięta zostanie kopalnia Chwałowice w Rybniku i kopalnia Jankowice w Rybniku (pozostałych dwóch tzw. ruchów kopalni ROW w Rybniku)