Metan nie dał im szans

Trybuna Górnicza

 Ostatnią z ofiar tej katastrofy ratownicy odnaleźli dopiero po prawie dwóch tygodniach.
W sumie życie straciło wówczas pięciu górników, a 26 zostało rannych. W środę, 6 października, mija siedem lat od katastrofy w ruchu Wesoła kopalni Mysłowice-Wesoła. O ofiarach przypomina tablica, która znajduje się na budynku dyrekcji. To tam wspomniano tych, którzy odeszli na wieczna szychtę.
Do zdarzenia doszło o godz. 20.57 na poziomie 665 m w rejonie ściany 560, w której prowadzono wydobycie. Mysłowicka kopalnia znajdowała się wówczas w strukturach Katowickiego Holdingu Węglowego - obecnie należy do Polskiej Grupy Górniczej.
O godzinie 20.05 zatrzymano kombajn i przystąpiono do prac zabezpieczających. Pięćdziesiąt dwie minuty później metan dał znać o osobie. Zapalił się, a potem wybuchł. Zaobserwowano gwałtowny wzrost stężeń gazu, rejestrowanych przez czujniki metanometrii automatycznej. Rozpoczęto akcję ratowniczą. Z rejonu ściany 560 ewakuowano 37 pracowników.
Ciało ostatniego z górników odnaleziono 18 października o godz. 1.37. Znajdowało się ono w chodniku XIa wschodnim, około 410 m od pochylni I wschodniej. Akcję ratowniczą w kopalni zakończono 3 listopada.
Życie stracili wówczas: Bogdan Jankowski (42 lata), Łukasz Wasztyl (26 lat), Tymoteusz Knap (32 lata), Bogdan Lenza (28 lat) oraz Błażej Pośpiech (29 lat).
Śledztwo ws. katastrofy mające wyjaśnić jej przyczyny rozpoczęło się w październiku 2014 r. Prokuratura Okręgowa w Katowicach zgromadziła obszerny materiał dowodowy. Przesłuchano ponad 200 świadków, uzyskano dwie opinie biegłych z zakresu górnictwa. Ostatnią z nich prokurator otrzymał w maju 2019 r. Potwierdziła ona, podobnie jak sprawozdanie Wyższego Urzędu Górniczego, że przyczyną wypadku zbiorowego było zapalenie się metanu. Wykazano szereg nieprawidłowości i zaniedbań po stronie kierownictwa. Prace prowadzone były niezgodnie ze sztuką górniczą, co spowodowało nagromadzenie się metanu i bezpośrednio doprowadziło do tragedii. Pierwsze zatrzymania miały miejsce we wrześniu 2019 r. Objęły one czterech mężczyzn w wieku 43-53 lat - ówczesnych przedstawicieli ścisłego kierownictwa kopalni Mysłowice - Wesoła. Są oni podejrzani o sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu ludzi, w następstwie czego 5 osób poniosło śmierć, a wielu zostało rannych oraz o spowodowanie strat materialnych wynoszących blisko 170 mln zł. Kolejne dwie osoby zostały zatrzymane w październiku 2019 r. Im także przedstawiono zarzuty.
Jak poinformowała TG rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek, 30 września 2020 r. do Sądu Okręgowego w Katowicach został skierowany akt oskarżenia. Sprawa jest obecnie na etapie przesłuchań oskarżonych. Jest to w sumie 21 osób. Najpoważniejsze zarzuty, dotyczące umyślnego spowodowania katastrofy górniczej, usłyszało dziewięć osób. W tym gronie znalazły się osoby wchodzące w skład ówczesnego kierownictwa kopalni. Są to m.in. kierownik działu wentylacji, kierownik kopalnianej stacji ratownictwa górniczego oraz kierownik działu górniczego. Grozi im 12 lat pozbawienia wolności.
Ponadto dziewięciu osobom przedstawiono zarzuty związane ze sprowadzeniem niebezpieczeństwa powstania katastrofy, a czterem sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego. Oskarżeni nie przyznają się do winy.