Jerzy Dudała
Odchodzenie od wydobycia węgla kamiennego energetycznego ma u nas potrwać do 2049 roku. Pojawia się zatem pytanie, czy jesteśmy w stanie zapewnić realną alternatywę dla węgla w naszym miksie energetycznym. - W zasadzie mamy kilka scenariuszy, są różne technologie
- zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Jarosław Wajer, partner w firmie doradczej EY, Lider Działu Energetyki.
Zastanawiamy się w rozmowie z Jarosławem Wajerem, między innymi nad tym, w jakim kierunku może podążyć nasza energetyka.
Jarosław Wajer wskazuje, że długoterminowy kierunek jest w miarę jasny.
Mówi się bowiem o tzw. 3D, czyli: dekarbonizacja, decentralizacja oraz digitalizacja systemu.
Zmieniać miks tak, by zachować konkurencyjność
- Jeżeli mówimy o węglu, który stanowi bazę dla systemu elektroenergetycznego, to jego zastąpienie oznacza albo wejście w kwestie energetyki nuklearnej, albo oznacza dużą część OZE oraz bardzo elastyczne źródła, takie jak energetyka gazowa lub jakiś miks między nimi dwoma - wskazuje Jarosław Wajer. - Dzisiaj technologie to zapewniają. Natomiast wydaje mi się, że wciąż węgiel przez wiele lat będzie stanowił bazę w Polsce. I tak naprawdę kwestią jest w jaki sposób i jak szybko zmieniać miks energetyczny, żeby zachować konkurencyjność. Jest to istotne nie tylko z uwagi na regulacje i dodatkowe koszty. Świat, szczególnie po pandemii, tego oczekuje. Czyli klienci zwracają uwagę na to, czy produkty, które kupują, są neutralne dla środowiska - podkreśla Jarosław Wajer.
Zastanawiamy się również w rozmowie z Jarosławem Wajerem, w jakim kierunku może podążyć nasza energetyka.
Długoterminowy kierunek jest w miarę jasny, bowiem mówi się o tzw. 3D, czyli dekarbonizacja, decentralizacja oraz digitalizacja systemu. Czyli zakładamy, że w długiej perspektywie będziemy mieli źródła bezemisyjne, najczęściej oparte o technologie odnawialne, które są rozproszone. Coraz częściej mówi się o tym, żeby bilansowały się one w mniejszych obszarach, jak na przykład gminy - zaznacza Wajer.
Offshore warty zachodu
Ostatnio modnym tematem jest energetyka wiatrowa - zarówno na lądzie, jak i na morzu. Czy hurraoptymizm dotyczący morskich farm wiatrowych nie jest jednak nieco na wyrost?
- Wydaje mi się, że nie - ocenia Jarosław Wajer. - Myśląc o kosztach wskazujemy na to, ile dana technologia jest w stanie wyprodukować energii w perspektywie całego okresu życia aktywa. I czy ten koszt wciąż spada. Jakieś dwadzieścia lat temu, kiedy pierwsze morskie farmy wiatrowe były stawiane w Europie, to koszt energii był na poziomie około 200 euro za megawatogodzinę. A dziś już spadł poniżej 50 euro i nadal spada. To na pewno najszybciej rozwijająca się gałąź energetyki. Warto w niej być. Nie tylko jako odbiorca, ale także jako firmy, które dostarczają jakieś komponenty - wskazuje Jarosław Wajer.