Trybuna Górnicza autor: Tomasz Rzeczycki
Wypadek śmiertelny w zatopionej kopalni magnezytu w Sobótce u podnóża Masywu Ślęży,
do jakiego doszło 3 października br., przypomniał o istnieniu w Sudetach kopalń głębinowych tego surowca. W ich dziejach nie brakuje tajemnic i wątków militarnych.
Po zakończeniu pierwszej wojny światowej pomiędzy Świdnicą a Wrocławiem powstała kopalnia magnezytu Maria Concordia. Kopalnia mieściła się poniżej góry Gozdnicy, na zachodnich rubieżach Sobótki. Obecnie jest to rejon ulic Szmaragdowej i Rubinowej. Właścicielem zakładu była spółka Schlesische Magnesitgruben Wilhelm Koenitzer & Co. GmbH, czyli Śląskie Kopalnie Magnezytu Sp. z o.o. Na miejscu zbudowany został piec do wypalania magnezytu i młyn do mielenia urobku, którego przewozem zajmowała się zakładowa kolej wąskotorowa.
Kopalnia funkcjonowała w oparciu o dwa szyby Ewa i Elza. Wylot szybu Elza, znajdującego się niedaleko ul. Polnej, został zamknięty i przysypany. Ocalał natomiast szyb Ewa, usytuowany w granicach działki nr 3/6, obręb nr 0002 Sobótka.
W czasie drugiej wojny światowej podziemia kopalni magnezytu w Sobótce wykorzystywane były dla celów produkcyjnych. W rejonie szybu Elza produkowano na zlecenie firmy Krupp wały korbowe dla potrzeb lotnictwa. Natomiast w rejonie szybu Ewa miała być podjęta produkcja kół zębatych i części do skrzyń biegów dla wrocławskiej firmy FAMO.
Po drugiej wojnie światowej Polacy wznowili wydobycie. Kopalnia sporadycznie była udostępniana zwiedzającym. Wiadomo np., że Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, oddział poznański, zorganizowało dla swych członków 5 i 6 czerwca 1949 r. wycieczkę, podczas której zwiedzono czynną kopalnię magnezytu w Sobótce. W tym też okresie kopalnią interesowało się Przedsiębiorstwo Poszukiwań Terenowych z Wrocławia – państwowa firma powołana do prowadzenia poszukiwań dóbr ukrytych przez Niemców. Podstawą było zgłoszenie, którego 5 lutego 1949 r. dokonał Kazimierz Borkowski: „Niniejszym zgłaszam kilka maszyn do pisania i do liczenia oraz szereg wartościowych rzeczy ukrytych w kopalni magnezytu (stare sztolnie) znajdującej się w Sobótce, pow. Wrocław. Wyżej wymienione przedmioty stanowią własność b. właściciela kopalni – Niemca”.
Zgłoszenie nie przyniosło spodziewanych efektów. „Wynik penetracji kopalni magnezytu oraz odkopywania zwałów szutru w starych sztolniach, pod którymi miało być wejście do komór (gdzie miały być ukryte remanenty poniemieckie), dały wynik całkowicie negatywny. Informator Borkowski miał wiadomości z roku 1945, obecnie są to informacje nieaktualne, gdyż remanenty te zostały już odkryte bądź przez szabrowników, bądź przez Państwowe Przedsiębiorstwo Budowlane” – czytamy w sprawozdaniu inspektora penetracyjnego z 12 lutego 1949 r.
Jeszcze w czasach Polski Ludowej kopalnia w Sobótce przestała prowadzić wydobycie. Nie było to ze szkodą dla przemysłu, jako że około 1958 r. odkryto złoża magnezytu koło wsi Wiry, na południowy zachód od Masywu Ślęży. Uruchomiona tam kopalnia głębinowa fedrowała przez kilkadziesiąt lat, później jej wyrobiska i teren na powierzchni zaczęto wykorzystywać do produkcji i butelkowania wody mineralnej. Króciutko w latach 2017-2019 funkcjonowała tam podziemna trasa turystyczna. W Sobótce zabudowania naziemne rozebrano przed końcem XX wieku, a na miejscu kopalni wytyczono ulice i utworzono osiedle domków jednorodzinnych. Ocalały szyb Ewa znalazł za to nowe przeznaczenie. Prywatna firma 22 marca 2018 r. zawarła z Urzędem Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego umowę o ustanowienie użytkowania górniczego, w celu prowadzenia działalności rekreacyjno-szkoleniowej dla nurków. Umowa dotyczy szybu Ewa oraz chodników na poziomach 4, 5, 7, 8.
W zalanej kopalni już doszło do tragedii. 14 grudnia 2019 r. nurkowanie przypłaciła życiem 46-letnia mieszkanka Krakowa. Kobieta, która miała uprawnienia do nurkowania, straciła przytomność na powierzchni wody pod ziemią.
Jeszcze tragiczniejszy w skutkach wypadek wydarzył się 3 października 2021 r., kiedy to życie straciło trzech nurków, w tym dwóch instruktorów i jeden kursant. Nazajutrz odnaleziono ich ciała. W poszukiwaniach brali udział ratownicy, którzy mają specjalizację w nurkowaniu jaskiniowym, w tym z grupy ratownictwa górniczego z KGHM.