Portal gospodarka i ludzie autor: KAJ
do węgla to nie tylko europejska specjalność, tę samą tendencję obserwuje się obecnie w Stanach Zjednoczonych
Szaleństwo cenowe na giełdach energii zmienia kształt europejskiego rynku energii. Produkcja w elektrowniach gazowych jest z tygodnia na tydzień coraz bardziej ograniczana.
W Niemczech elektrownie węglowe pokryły 36,4 proc. całej produkcji energii elektrycznej. Przed rokiem było to niespełna 30 proc. Węglowa kontrrewolucja ma miejsce także w Holandii, gdzie we wrześniu udział węgla przekroczył 25 proc. Dokładnie rok temu wskaźnik ten kształtował się na poziomie nieco ponad 15 proc. W Irlandii z kolei nastąpił skok z 4,5 do 21,1 proc., a w Danii z 9,7 do 21 proc.
W Czechach ČD Cargo odnotowuje bezprecedensowy wzrost zapotrzebowania na transport węgla brunatnego do elektrowni i ciepłowni – alarmuje Ekonomicky denik.
W Czechach zaczyna brakować wagonów do transportu węgla. PKP Cargo nie zgłasza na razie podobnych problemów, choć już w kwietniu br. w porównaniu z ub.r. przewozy węgla kamiennego wzrosły o ponad 30 proc. a koksu i węgla brunatnego aż o 133 proc.
O rosnącym wykorzystaniu bloków węglowych w krajach UE świadczą również bieżące wydarzenia na rynku uprawnień do emisji. Ich cena na niemieckiej giełdzie energii EEX spadła od początku października z 62 do 56 euro za tonę emisji.
Odchodzenie od gazu i powrót do węgla to nie tylko europejska specjalność. Tę samą tendencję obserwuje się obecnie w Stanach Zjednoczonych. Departament Energii USA poinformował, że ilość energii elektrycznej produkowanej z węgla wzrośnie w br. o 22 procent. Są dwa powody wzrostu – ożywienie gospodarcze po ubiegłorocznym kryzysie wywołanym pandemią koronawirusa oraz rosnące ceny gazu ziemnego na rynku północnoamerykańskim.
Ekonomicky denik wskazuje ponadto na zdecydowany spadek udział energii jądrowej w światowej produkcji energii elektrycznej. Z rekordowego poziomu 17,5 proc. w 1996 r. spadł do 10 proc. w ub.r. Przyszłość w tym względzie rysuje się niezbyt wesoło. W tym kontekście eksperci przywołują badania niemieckiego analityka Mycle Schneidera, który w swoim raporcie o stanie przemysłu jądrowego jednoznacznie prognozuje dalszy spadek produkcji energii w atomu.
Według sporządzonej analizy w połowie br. na świecie pracowało 415 reaktorów jądrowych. Ich średni wiek oceniono na prawie 31 lat. Prawie połowa reaktorów została uruchomiona 31-40 lat temu, kolejne 89 ma nawet ponad 40 lat. Problem starzenia się elektrowni jądrowych bez odpowiedniej rekompensaty w postaci nowych inwestycji obserwowany jest zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Francji.
- Niepokoi mnie rosnąca przepaść między postrzeganiem energii jądrowej przez opinię publiczną a faktycznym stanem sektora. Udział elektrowni jądrowych w zaopatrzeniu w energię spada do znikomego poziomu w skali globalnej. Wiele projektów, o których mówi się, pozostaje tylko w sferze fantazji – podkreśla Mycle Schneider.