Wojna rewiduje

 politykę surowcową. Węgiel znów w cenie

 Jerzy Dudała
 Wojna w Ukrainie, kryzys energetyczny i plany uniezależnienia się Europy od importu paliw z Rosji oznaczają rewizję polityki wobec węgla. Co oznacza dla branży widoczny już zwrot ku węglowi i jak długo może potrwać - pyta Jerzy Dudała w "Nowym Przemyśle".
Wojna w Ukrainie zmieniła wszystko. Architektura bezpieczeństwa, która trwała od dziesięcioleci, rozsypała się niczym domek z kart. W rezultacie o węglu zaczęto mówić łaskawszym tonem.
Rynek jeszcze nie „odpracował” strat wynikłych z pandemii, a wojna w Ukrainie spotęgowała problemy podażowe na niewyobrażalną skalę.
Sytuacja na rynku węgla jest napięta, bowiem rosyjski węgiel, który trafiał jeszcze niedawno do odbiorców w Azji oraz Europie, został niemal całkowicie wyparty z międzynarodowego rynku.
Perspektywa ograniczenia dostaw rosyjskiego gazu spowodowała niepewność na rynku węgla i znaczącą podwyżkę jego cen. To wszystko nałożyło się na i tak już trudną sytuację na rynku węgla, na którą wpłynęły takie czynniki jak: zmniejszone wydobycie surowca spowodowane zjawiskami pogodowymi w wielu regionach świata; zakaz importu węgla z Australii do Chin czy niskie stany zapasów węgla na rynkach. Ceny węgla na światowym rynku poszybowały w górę. Jedną z głównych przyczyn jest tocząca się wojna w Ukrainie.