Nerwowo na rynku

 firm handlujących węglem. Wiele składów pozostaje pustych

 Autor: JD
Na rynku węgla opałowego panują raczej minorowe nastroje. Wiele składów pozostaje pustych, bowiem podaż surowca ze strony krajowych producentów jest ograniczona, natomiast embargo na rosyjski węgiel powoduje, że nie można się posiłkować węglem ze Wschodu.
W kraju może w tym roku zabraknąć około 11 mln ton węgla.
Przy czym, ten brak będzie podzielony mniej więcej w następujących proporcjach: 6 mln ton zabraknie w energetyce, natomiast 5 mln ton zabraknie w sektorze komunalno-bytowym.
O ile te 6 mln to ok. 20  proc. zużycia energetyki, o tyle w sektorze komunalno-bytowym 5 mln ton to już niebagatelne 40 proc. całego rynku.
Obecnie węgiel jest bardzo drogi i brakuje go na rynku. Najbliższa jesień i kolejny sezon grzewczy będzie sprawdzianem w zakresie dostępności oraz cen surowca. Na razie sytuacja nie wygląda zbyt ciekawie.
- Na razie handluję tylko drewnem i pelletem, bo węgla na składzie nie mam - mówi portalowi WNP.PL szef firmy handlującej węglem z Małopolski. - Wiele składów pozostaje pustych. Problemy z dostępnością surowca mają także autoryzowani sprzedawcy Polskiej Grupy Górniczej, bo z tego co wiem, to realizuje ona umowy jedynie w 30, 40 procentach. Embargo na rosyjski węgiel uderzyło między innymi w małe ciepłownie oraz przedsiębiorstwa, w tym właścicieli szklarni na ścianie wschodniej, która wcześniej korzystała z rosyjskiego węgla. No i Polska Grupa Górnicza stara się ich ratować kosztem innych klientów, bo jest takie wskazanie ze strony właściciela. A także takie, by spółka oferowała ten węgiel taniej. Niby PGG sprzedaje też węgiel poprzez sklep internetowy, ale ludzie narzekają, że bardzo trudno jest poprzez niego ten węgiel nabyć - dodaje nasz rozmówca.
Wskazuje przy tym, że jeżeli autoryzowani sprzedawcy mają problem z dostępem do surowca, to jeszcze ciężej mają mniejsze składy, które nie mogą się już posiłkować importem rosyjskiego węgla.
- Wiadomo, że w sytuacji braku węgla firmy handlujące nim chcą mieć wyższe marże - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL właściciel firmy handlującej węglem z Górnego Śląska. - Na składach ceny poszły mocno w górę, bo węgla na rynku jest zbyt mało. Obecnie cena tony węgla brutto na składach może wynosić blisko 3 tys. zł. Jest nerwowo, wiele firm handlujących węglem zastanawia się, co dalej. Jest cała masa składów węgla, gdzie place są teraz puste. Zatem może niebawem dochodzić do zwolnień w firmach handlujących węglem. Teraz jeszcze nie słychać o zwolnieniach, ale może do nich zacząć dochodzić. A niektóre firmy mogą wypaść z rynku - podkreśla nasz rozmówca.
Irytacji nie kryje również szef firmy handlującej węglem z Opolszczyzny. Jego zdaniem embargo na rosyjski węgiel najbardziej uderzy w małych odbiorców sektora komunalno-bytowego.
- Pozostaje węgiel przechodzący przez polskie porty, ale jest go zbyt mało i jest bardzo drogi - zaznacza. - To około 1900 zł netto za tonę. A trzeba doliczyć transport, a także późniejsze rozsiewanie tego węgla. Potem na składach finalna cena to około 3 tys. zł brutto za tonę. Wiele składów jest zamkniętych, bo po prostu nie mają towaru. U mnie także zapasy surowca topnieją. Wspieram się handlem drewnem, ale to tylko marny dodatek. Nie wiem, czy nie będę musiał kogoś zwolnić, bo sytuacja robi się nieciekawa. Poza tym wiele firm ma do tej pory problemy z dodatkową biurokracją. Trzeba napisać oświadczenie pochodzenia węgla. Datę nabycia węgla na kopalni, albo datę, kiedy ten węgiel wjechał do Polski. Jednak często nie wiadomo przecież dokładnie, kiedy on wjechał do kraju - dodaje nasz rozmówca.
Na to, że od wejścia w życie specustawy o embargu na rosyjski węgiel, rynek handlu tym surowcem jest w dużej mierze sparaliżowany - wskazywała niedawno w liście do premiera Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla.
Zaznaczyła przy tym, że proces dostosowania się rynku do nowych procedur jest bardzo kosztowny. Wszystko to uderza w firmy handlujące węglem, szczególnie w te mniejsze, które nie mają teraz węgla na składach i które nie mogą się posiłkować węglem rosyjskim. Wiele z nich teraz nie handluje, bowiem nie ma czym.