Polska Agencja Prasowa
dominujące zagrożenie, ale i cenne źródło energii
Metan to dominujące zagrożenie w polskich kopalniach, ale i cenne źródło energii - mówił w poniedziałek na konferencji Śląski Ład w Chorzowie dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach prof. Stanisław Prusek.
Tegoroczna edycja konferencji Śląski Ład, której inicjatorką jest europosłanka Izabela Kloc, a organizatorem grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE (ECR), była poświęcona projektowi rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady ws. ograniczenia emisji metanu w sektorze energetycznym.
W konferencji uczestniczyli m.in. wiceminister klimatu Ireneusz Zyska, przedstawiciele instytucji naukowych oraz spółek górniczych i energetycznych. Sam projekt rozporządzenia w obecnym kształcie ma m.in. ustanowić restrykcyjne normy zawartości metanu w powietrzu wentylacyjnym odprowadzanym z kopalń. Europosłanka zapowiedziała zgłoszenie szeregu poprawek do projektu, uwzględniających realia polskiego górnictwa.
Jak przypomniał prof. Prusek, na konferencji klimatycznej COP26 w Glasgow 110 państw (bez Polski) przyjęło globalne zobowiązanie dot. metanu, mające zmierzać do redukcji globalnej emisji metanu antropogenicznego we wszystkich sektorach do 2030 r. o co najmniej o 30 proc., wobec 2020 r.
Obecnie procedowany projekt rozporządzenia PE i Rady dotyczy czynnych i zlikwidowanych kopalń węgla kamiennego (energetycznego i koksowego) oraz brunatnego. Projekt zakłada m.in., że od 1 stycznia 2027 r. zakazane będzie uwalnianie metanu do atmosfery z szybów kopalń węgla innego niż koksowy, emitujących ponad 0,5 tony metanu na 1 tys. ton wydobytego węgla.
Prof. Prusek zastrzegł tu, że projekt jest ciągle w fazie dyskusji: wobec pojawiających się uwag, także z Polski, pojawiły się sygnały o planach zwiększenia tego limitu do 3 ton metanu na 1 tys. ton wydobytego węgla. - Ale to absolutnie nie rozwiązuje nam sprawy - zastrzegł szef GIG. Nasz limit, który nas zadowala, to powyżej 10 ton, kilkanaście ton na 1 tys. ton wydobytego węgla - uściślił.
Wskazał ponadto, że w przypadku wpisanego na listę surowców krytycznych węgla koksowego limit zostanie ustalony w ciągu trzech lat od wejścia w życie rozporządzenia, co również nie rozwiązuje problemu.
- Jednocześnie obowiązkowy ma być monitoring uwalniania metanu podczas działań powydobywczych (transport, przetwarzanie, składowanie, przeładunek). Ja nie wiem, jak to ma wyglądać w praktyce. To jest aboslutne science-fiction. Z pewnością będzie to praca polegająca na wypracowaniu metodyki badawczej, narzędzi itd., a więc potężne wyzwanie - ocenił prof. Prusek.
Kolejne duże wyzwanie: do roku musimy sporządzić wykaz zamkniętych kopalń i - może jeszcze większe - mamy półtora roku, aby na wszystkich ich miejscach, jak szyby wentylacyjne, wychodnie, spękane warstwy skalne, założyć odpowiednie przyrządy czy objąć je monitoringiem. To jest w mojej ocenie praca na kilka, jak nie więcej, lat i oczywiście olbrzymie nakłady - zdiagnozował szef GIG.
Przypomniał, że w GIG od 2016 r. działa pod auspicjami jednej z komisji regionalnych ONZ Międzynarodowe Centrum Doskonałości ds. metanu z kopalń węgla, którego partnerami są PGNiG, PiG-BIB, INiG-PIB, a także spółki JSW i PGG oraz AGH.