Zieloną rewolucję

 w energetyce musimy ubezpieczać węglem

 Jerzy Dudała
Wydobycie węgla kamiennego w Polsce leci na łeb, na szyję. To trend występujący od lat - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.
Marcin Roszkowski wskazuje, że w energetyce do roku 2050 nie są jeszcze znane wszystkie rozwiązania. Tych różnych rozwiązań oraz prób ich testowania będzie jeszcze wiele. Przez długi czas będziemy musieli trzymać w zapasie elektrownie węglowe.
- Ten okres przejściowy będzie długi i niestety bolesny. Jest to element gigantycznej - nie tyle transformacji gospodarczej, co - rewolucji. Transformacja bowiem to jest zmiana formy, a tutaj jest zmiana tak naprawdę całej substancji, jeżeli chodzi o wytwarzanie produktu, który jest produktem cywilizacyjnym, czyli energii - podkreśla Marcin Roszkowski.
Dramatyczna sytuacja jest w różnych sektorach, w tym w ciepłownictwie
- Są dwie kategorie spraw: są sprawy ważne i pilne. I niestety te pilne przysłaniają wielokrotnie te ważne - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.
- Jest dramatyczna sytuacja w różnych sektorach, w tym w ciepłownictwie. Narastają różne kryzysy. Jeszcze nie wyszliśmy ze spowolnienia gospodarczego po koronawirusie, a już mamy kryzys wynikający z tego, że za naszą granicą toczy się agresywna wojna, którą Rosja wypowiedziała Ukrainie. Na wielu poziomach ten szeroki obraz jest niewesoły - ocenia Marcin Roszkowski.
A wracając do sektora węgla kamiennego, to Bogdanka sobie radzi najlepiej. Natomiast wydobycie węgla kamiennego w Polsce leci na łeb, na szyję. To trend występujący od lat - podkreśla Marcin Roszkowski.
Krajowe wydobycie maleje szybciej, niż spada zapotrzebowanie na energię elektryczną czy ciepło pochodzące z węgla
Wskazuje przy tym, że węgiel zostanie z nami dłużej, bowiem zmiana systemu energetycznego w Polsce nie jest możliwa z dnia na dzień.
- Natomiast patrząc na dwie dekady do przodu, to węgiel będzie wypychany z miksu energetycznego - zaznacza Marcin Roszkowski.
Krajowe wydobycie spada szybciej niż spada zapotrzebowanie na energię elektryczną czy ciepło pochodzące z węgla. Czy węgiel będzie paliwem przejściowym? Może tej zimy i następnej. Widać tu, że rynek gazu się przekonfigurował. I z tego uzależnienia rosyjskiego się wyzwalamy. W energetyce trwa swoisty bieg przez płotki. Jest dywersyfikacja w zakresie gazu w postaci gazociągu Baltic Pipe - przypomina Marcin Roszkowski.
Okres przejściowy będzie długi i bolesny. Elektrowni węglowych szybko nie wyburzymy
- Natomiast zachodzi pytanie, jak wypełnimy lukę po węglu brunatnym, który fizycznie się kończy i ta luka w wytwarzaniu będzie bardzo duża - podkreśla Marcin Roszkowski.
- Zatem zachodzi pytanie o to, co się wydarzy w połowie lat trzydziestych. Jeżeli SMR-y (Small Modular Reactor - SMR), czyli małe modułowe reaktory jądrowe, będą wchodzić, to jest to projekt, który robiony jest na styk. Nie chcę się już pastwić nad dużym projektem atomowym, natomiast wydaje mi się, że SMR-y mają większą szansę, bowiem te procesy są w ich przypadku dużo prostsze - dodaje Roszkowski.
Jednocześnie zwraca uwagę na to, że Niemcy też nie rozmontowali elektrowni na węgiel kamienny. Niektóre wyłączyli, ale one cały czas istnieją.
- Zatem to nie jest tak, że system jest „zazieleniany” bez alternatyw, bo te alternatywy są - przypomina Marcin Roszkowski.
Natomiast problem generacji na węglu kamiennym jest taki, że ona nie tylko przez CO2 i ceny węgla jest dużo droższa. Ale też przez to, że czas pracy elektrowni węglowych jest mocno skracany. Projekt modernizacji „dwusetek” będzie wyjściem naprzeciw, żeby elektrownie na węgiel kamienny były bardziej elastyczne. Jednak problem tego sektora polega też na tym, że te elektrownie na węgiel kamienny mają coraz krócej pracować, co też będzie wpływać na ich konkurencyjność. Wszystko to stwarza przestrzeń dla wzrostu innych, konkurencyjnych technologii. A zatem z jednej strony węgiel kamienny jako back-up będzie jeszcze dłużej z nami. Ale presja cenowa na ten sektor będzie bardzo duża - ocenia Marcin Roszkowski.
W energetyce do roku 2050 nie są jeszcze znane wszystkie rozwiązania. Tych różnych rozwiązań oraz prób ich testowania będzie jeszcze wiele - przewiduje Marcin Roszkowski.
- Ten okres przejściowy będzie długi i niestety bolesny. Jest to element gigantycznej - nie tyle transformacji gospodarczej, co - rewolucji. Transformacja bowiem to jest zmiana formy, a tutaj jest zmiana tak naprawdę całej substancji, jeżeli chodzi o wytwarzanie produktu, który jest produktem cywilizacyjnym, czyli energii. Czeka nas wielka rewolucja i tych zmiennych jest też bardzo dużo. Ale również przez to jest to fascynujące. Jednak to będzie trudny czas - przestrzega Marcin Roszkowski.