Polski węgiel zaczął

autor: TRz

 płynąć do Szwecji ze Szczecina jeszcze w 1946 r.
Paweł Jaworski, pracownik naukowy Uniwersytetu Wrocławskiego, opisał związki łączące Szczecin i Świnoujście ze Szwecją w okresie Polski Ludowej. W pierwszych latach po II wojnie światowej do najistotniejszych pól wymiany towarowej pomiędzy Polską a skandynawskim sąsiadem należał eksport węgla kamiennego z Polski i import rudy żelaza.
W cieniu „żelaznej kurtyny” - Szwecja wobec Szczecina 1945-1989 to książka wydana w 2022 r. przez Instytut Pamięci Narodowej w ramach mini-serii wydawniczej. W poszczególnych książkach składających się na tą serię opisano znaczenie i pozycję Szczecina w stosunkach m. in. z Kanadą czy Czechosłowacją.
Zbierając materiały do książki Paweł Jaworski korzystał nie tylko z akt zgromadzonych przez IPN, lecz także m. in. z dwóch archiwów w Sztokholmie: Riksarkivet i UD arkiv. Wykorzystał również artykuły prasowe opublikowane m. in. na łamach takich gazet, jak Aftonbladet, Dagens Nyheter, Svenska Dagbladet czy Życie Warszawy, jak również pamiętniki i opracowania książkowe.
Czego dowiadujemy się z książki na temat eksportu polskiego węgla do Szwecji? Okazuje się, że Szwedzi już w 1946 r. byli zainteresowani tym, aby przeładunek węgla z Górnego Śląska odbywał się tak jak przed wojną w Szczecinie. Przeszkodą wówczas było zaminowanie Odry w Słubicach.
Drugim problemem było to, że przez pewien czas po wojnie port w Szczecinie znajdował się pod kontrolą Związku Radzieckiego, stanowiąc podstawowy port przeładunkowy dla Rosjan z tej części ich imperium. Późniejsza Niemiecka Republika Demokratyczna znajdowała się wówczas bowiem pod formalną okupacją ZSRR. Szwedzi mogli mieć też obawy, że jeśli się nie pospieszą, zostaną uprzedzeni przez Duńczyków czy Holendrów, którym również zależało na polskim węglu i jego przeładunku w Szczecinie.
Polski węgiel zaczął płynąć do Szwecji ze Szczecina jeszcze w 1946 r. Niedługo potem jego eksport osiągnął wysoki poziom. Wystarczy powiedzieć, że w 1948 r. łączny eksport polskiego węgla do krajów nordyckich, w tym Szwecji, wyniósł 7,4 mln ton.
Początkowo Szczecin ustępował portom w Gdańsku i Gdyni. W 1950 r. te dwa ostatnie łącznie wyekspediowały 1 mln 346 tys. ton węgla i koksu do Szwecji, podczas gdy w Szczecinie załadowano go na statki płynące do Szwecji w ilości 1 mln 89 tys. ton. Kilka lat później ta tendencja się odwróciła i Szczecin wyszedł na czoło, jednak ilości czarnego surowca były już znacznie mniejsze. Przykładowo w 1956 r. statki wywiozły ze Szczecina nieco ponad pół miliona ton węgla na drugą stronę Bałtyku, co było i tak wynikiem wyższym od osiągniętego przez zespół portów w Trójmieście.
Paweł Jaworski poruszył też temat ucieczek z Polski Ludowej na drugi brzeg Morza Bałtyckiego. W pierwszych latach po wojnie to załogi szwedzkich statków udzielały pomocy w nielegalnym przedostaniu się do drugiego obszaru płatniczego. Zdarzały się jednak przypadki powrotu rozczarowanych uciekinierów. Jednym z nich był marynarz statku s/s Białystok, który w 1951 r. nie wrócił na swój statek cumujący w szwedzkim porcie. Jednak po tym, jak skierowano go do ciężkiej pracy w kopali rud żelaza w Falun, zatęsknił za ojczyzną ludową i zgłosił się do polskiego konsulatu w Sztokholmie.