Emerytowany górnik

 
autor: Katarzyna Zaremba-Majcher
 z synami, Grzegorzem i Piotrem, grają w orkiestrze górniczej KWK Katowice
 
Gram w orkiestrze na tenorze, to już prawie 58 lat – mówi Kazimierz Górny. Przyszedł do pracy w kopalni, gdy miał 18 lat, aby odrobić wojsko. I tak zostało, rozpoczął pracę na KWK Katowice. – Takie były czasy, odpracowałem wojsko i na kopalni zostałem aż do emerytury – wspomina z uśmiechem pan Kazik. W książeczce ubezpieczeniowej ma tylko jedną pieczątkę z zakładu pracy.
– Choć jestem na emeryturze 33 lata, to mam mniej czasu niż wtedy, gdy pracowałem. Zawsze jest jakieś zajęcie: to granie, to ogródek, wnuki wożę do szkoły – opowiada.
Pan Kazimierz pracował 700 m pod ziemią, przy wydobyciu węgla, jako kombajnista, głównie na nocki.
– Mnie się udało do emerytury przepracować na jednej kopalni. Ale ci, co zostali, to wiem, że nawet w kilku kopalniach pracowali – mówi nasz rozmówca.
Miłość do muzyki wyniósł z domu, tata grał i jego czterech braci też. – Najmłodszy brat jest profesorem w akademii muzycznej. Moi synowie Grzegorz i Piotr grają, córka skończyła studia muzyczne – mówi z dumą pan Kazimierz.
W rodzinach dzieci pana Kazimierza też wszyscy muzykują, wnuki przejęły zdolności muzyczne. – My w trójkę gramy na instrumentach dętych, a nasze dzieci grają na skrzypcach, pianinie – mówi Piotr, syn pana Kazimierza.
Mogliby stworzyć własną orkiestrę Górnych. – Graliśmy kiedyś w Żywcu, na festiwalu wystąpiliśmy jako orkiestra Górnych, tylko członkowie naszej rodziny. Wujowie, kuzynostwo, sami Górni. Możemy z najbliższej rodziny zbudować orkiestrę 15-osobową. Zagramy wszystko, co jest potrzebne – opowiada Grzegorz, drugi z synów pana Kazimierza.
Grzegorz i Piotr w młodości zastanawiali się, czy nie pójść w górnictwo, ale rodzice ich od tego odwiedli. – To jest niebezpieczna i ciężka praca. Człowiek, zjeżdżając na dół, nigdy nie wie, czy wyjedzie. To zawsze było ryzyko, że może się coś przytrafić – mówi Piotr i zaraz dodaje: – Tacie proponowali, by został dłużej w pracy. Miał taką możliwość, ale powiedział: ani dnia dłużej. Osiągnął wiek emerytalny i stwierdził, że nie będzie kusił losu. Bo po co?
– Dzięki Bogu, nawet rodzina nie wie, co człowiek przeszedł, były wypadki śmiertelne. Ja byłem takim sanitariuszem na oddziale, jak komuś się coś stało, to się nim zajmowałem. Z drugiej strony, jak się grało na pogrzebach górników, co mieli 30-35 lat, a za trumną szła żona i małe dzieci, to działało na wyobraźnię. Dlatego nie ciągnąłem synów w tym kierunku – mówi Kazimierz Górny.
– Za tamtych czasów spotkań barbórkowych było bardzo dużo – jak się zaczęły w połowie listopada, to do stycznia trwały. Bardzo dużo było grania. To się rozpadło. Kiedyś orkiestry były utrzymywane przez kopalnie, a granie i próby były płatne. Teraz zostali tylko prawdziwi pasjonaci – dodaje.
 Nasza orkiestra wpisana jest jako stowarzyszenie, powstała z dwóch orkiestr kopalnianych: KWK Katowice i KWK Kleofas – mówi Grzegorz Górny. – Gdyby nie grupa osób, która jest zafascynowana graniem i to uwielbia, to orkiestry by już nie było.
Górni mają bardzo dużo wspomnień związanych z wyjazdami zagranicznymi. – W latach 80., jak pojechaliśmy do Włoch, to się nagle okazało, że oni tam żyją zupełnie inaczej. U nas kartki na żywność i braki, a tam wszystko dostępne. Nas nie było wtedy tam na nic stać, ale mimo tego byliśmy szczęśliwi, bo to, co mogliśmy zobaczyć, to było nasze – wspomina Piotr.
 Pochodzę z Żywiecczyzny, a Karol Wojtyła wtedy był biskupem krakowskim, przyjaźnił się z naszym proboszczem i udzielał mi wtedy bierzmowania – opowiada pan Kazimierz.
W 1992 roku byli w Watykanie u papieża. – Pojechaliśmy na festiwal i przy okazji pojechaliśmy do Rzymu. Graliśmy od rana ludziom czekającym na audiencję. A później zostaliśmy zaproszeni do sali Pawła VI. Tam Jan Paweł II przyjmował szczególnych gości – opowiadają Górni, jak gdyby zdarzyło się to wczoraj. – Stała córka od kapelmistrza i stał Piotrek, papież chwycił Piotrka i Olę za ręce i mówi do brata: – Ty chłopaczku na kopalni chyba nie pracujesz. Piotr miał wtedy 18 lat – wspomina Grzegorz spotkanie z Janem Pawłem II.