autor: KAJ
Europejskiego zadecydują, co dalej z Zielonym Ładem
Vladimír Budinský, były prezydent Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego Euracoal, senior wiceprezydent tej organizacji, a także prezes Stowarzyszenia Przedsiębiorców Górnictwa i Przemysłu Naftowego Republiki Czeskiej, wyraził obawy, że elektrownie węglowe w Czechach przestaną się opłacać jeszcze szybciej niż zakładają eksperci. Czyli już w przyszłym roku!
- Energetyka węglowa szybko zmierza do końca i będzie to miało katastrofalne skutki – ostrzega w wywiadzie dla portalu iuhli.cz
Źródła węglowe potrzebują spreadu (różnicy - przyp. red.) pomiędzy ceną energii elektrycznej a ceną pozwolenia. Chodzi o około 20 euro. Tymczasem w każdym miesiącu ub.r. było to mniej. I jest to jeden z powód zbliżającego się krachu węglowej energetyki – dodaje.
Zdaniem Budinskiego pomysł, że Europejski Zielony Ład można zrealizować, jako zadanie państwa, wyłącznie z dotacji unijnych, jest głupotą. Według Narodowego Planu Klimatyczno-Energetycznego opracowanego przez czeski rząd ceny energii w Czechach mają się podwoić do 2040 r.
To oczywiście zdewastuje przemysł w UE. Głównym winowajcą są unijne uprawnienia do emisji, które w UE są ośmiokrotnie droższe niż w Chinach. Nastąpi deindustrializacja Unii Europejskiej i Czech jako najbardziej uprzemysłowionego kraju UE. Konsekwencje dla konkurencyjności będą przytłaczające. Ale zobaczymy. Wybory do Parlamentu Europejskiego na początku czerwca br. zadecydują także o tym, co dalej z Zielonym Ładem czy tempo Zielonego Ładu pozostanie umiarkowane, czy wręcz przeciwnie – przyspieszone – podkreśla ekspert.
- Wszystko, co wiąże się z Zielonym Ładem, wymaga w sumie bilionów koron. Czy zadłużone Czechy mogą sobie na to pozwolić? – pyta Budinsky.
Nie ulega wątpliwości, że cena energii elektrycznej będzie rosła ze względu na niezbędne, ogromne inwestycje w odnawialne źródła energii oraz system przesyłowy i dystrybucyjny. Jednocześnie firmy już ubolewają, że przez to tracą konkurencyjność.
Vladimira Budinskiego mocno krytykował kwestie handlu emisjami.
Zasada uprawnień do emisji to dobry pomysł, ale metodę dopuszczająca spekulację uprawnieniami i przekształcania ich w instrument finansowy, zamiast w narzędzie redukcji emisji, uważam za błędny. Problemem jest sama dyrektywa EU ETS, ale też próba jej nowelizacji, bowiem drastycznie zmniejsza ona liczbę uprawnień. Nie czarujmy się, spekulacja uprawnieniami wcale nie zniknie, a ich ceny będą rosły, aż do likwidacji branży, która potrzebuje tych uprawnień – mówił w wywiadzie dla portalu górniczego.
Wielokrotnie podkreślał w swych wypowiedziach, że środowiskowe i klimatyczne szaleństwo UE nie ma podstaw w rzeczywistości, co pokazało globalne badanie przeprowadzone wśród 10 mln respondentów.
Zajmowanie się zmianami klimatycznymi zajęło 16. miejsce z 16 priorytetów, a więc ostatnie, podczas, gdy niezawodne dostawy energii uplasowały się na 11. miejscu. Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2024 r. będą odzwierciedleniem zmienionej sytuacji na świecie i w Europie – zapowiada.