W podziemiach sosnowieckiej

 autor: Tomasz Rzeczycki

KWK im. Józefa Stalina w latach 50. XX wieku leczono dzieci chorujące na koklusz
 
Podziemne kopalnie kojarzyły się przez lata z ciężką pracą i warunkami szkodliwymi dla zdrowia. Na przekór temu w niejednej polskiej kopalni prowadzone były zabiegi lecznicze. Działo się to nawet w kopalniach węgla kamiennego.
Jedne z pierwszych w Polsce prób podziemnego leczenia przeprowadzono w województwie katowickim. Jak podawała na początku lipca 1951 r. gazeta „Jeleniogórskie Słowo Polskie”: „Nową metodę leczenia kokluszu zastosował dr Szczurowski, zwożąc chore dzieci w głąb kopalni. Eksperymentalne próby dały dobre wyniki i wzbudziły wielkie zainteresowanie”. Gazeta zamieściła też zdjęcia dr. Szczurowskiego z podopiecznymi i personelem pomocniczym tuż przed zjazdem do kopalni im. Stalina. Tak od 14 grudnia 1949 r. nazywała się dotychczasowa KWK Sosnowiec. Prasa podkreślała dużą przychylność Ministerstwa Górnictwa. Z terapii w kopalni Stalin miało skorzystać do tamtego czasu kilkadziesiąt dzieci.
Jednak to nie Sosnowiec, a Wieliczka stała się symbolem podziemnego lecznictwa. Inspiracja przyszła z zagranicy. W drugiej połowie XX wieku Alfred Daniec, dyrektor wielickiej kopalni, odwiedził kopalnię soli kamiennej w Schönebeck w Niemieckiej Republice Demokratycznej. W kopalni tej zobaczył funkcjonujące tam sanatorium dla chorych na astmę. Wystarczyła potem narada z lekarzem zakładowym Marianem Twardoszem i decyzja, by podobnej terapii spróbować w Wieliczce. W 1957 r. rozpoczęto próbne zjazdy do kopalni soli w Wieliczce na poziom 300 metrów. Do kopalni zwożono astmatyków i reumatyków na kilkugodzinne pobyty.
W latach 1962-1964 działał w wielickich podziemiach oddział obserwacyjny dla pacjentów cierpiących na schorzenia dróg oddechowych. Podziemne sanatorium postanowiono urządzić w komorze Pistek na poziomie 135 metrów. Później jednak zmieniono zamysł, adaptując dawne wyrobiska na poziomie 211 metrów, na piątym poziomie kopalni. Tak powstało Sanatorium Alergologiczne „Kinga”, otwarte 15 czerwca 1964 r. w komorze Feliksa Boczkowskiego. Potem utworzono drugie sanatorium „Kinga II” w komorze Lill.
Kilkukrotnie czyniono przymiarki do uruchomienia podziemnego sanatorium na Kujawach. Turystyczna Agencja Prasowa pod koniec października 1962 r. donosiła: „Pierwsze w Polsce inhalatorium w kopalni soli zostanie oddane do użytku w Inowrocławiu jeszcze tej zimy. Powietrze przesycone solą, jodem i innymi substancjami mineralnymi świetnie nadaje się do zwalczania dychawicy alergicznej, astmy i nieżytu oskrzeli”. Kilkanaście lat później „Kurier Polski” w numerze z 16 sierpnia 1977 r. ponownie podgrzewał nadzieje pisząc, że dyrekcja Inowrocławskich Kopalń Soli przygotowuje podziemny zakład leczniczy podobny do tego w Wieliczce. Zdaniem gazety w podziemiach panowały korzystne warunki, m.in. „występujące w kopalni mikropromieniowanie potasowe”. Inowrocław jednak nie stał się konkurencją dla Wieliczki.
Kolejne podziemne sanatorium miało powstać na przedmieściach Tarnowskich Gór. Jego koncepcję 26 czerwca 1968 r. przedstawił publicznie dr Józef Juszko. Kierowane przez niego Górnicze Centrum Rehabilitacji Leczniczej i Zawodowej w Reptach Śląskich tego dnia gościło przedstawicieli placówek ochrony zdrowia z terenu województwa katowickiego, a dr Juszko przedstawił im podczas narady olśniewającą wizję rozwoju GCRLiZ. Jednym ze śmiałych pomysłów miał być oddział lecznictwa podziemnego. W listopadzie 1968 r. propozycję tę dr Juszko omawiał z przedstawicielami Wojska Polskiego. Prowadzono też konsultacje z Instytutem Medycyny Pracy w Sosnowcu, a także z Zakładem Mikrobiologii Śląskiej Akademii Medycznej oraz z Ministerstwem Górnictwa i Energetyki. No i co najważniejsze, przeprowadzono penetracje podziemi tarnogórskich. Wyniki badań w podziemiach ostudziły entuzjazm. Nie znaleziono jakichkolwiek przesłanek leczniczych, poza stałą temperaturą. Mniej więcej w 1973 r. propozycja została porzucona.
W 1967 r. zaczęto na poważnie rozważać pomysł, by utworzyć inhalatorium radonowe w podziemiach zamkniętej kopalni uranu w Kowarach w dzielnicy Podgórze. Jesienią 1969 r. otwarto sztolnie nr 19 i 19a, przeprowadzając ich adaptację do nowych celów. Przy tej okazji w latach 1971-1972 pozyskano z podsadzki oraz z filarów nieco rudy uranu. Inhalatorium w głębi sztolni nr 19a przyjęło pierwszych kuracjuszy 15 maja 1974 r. Inhalacje prowadzono tylko w sezonie wiosenno-letnim. Zimą stromą drogą nie dało się dojechać pod wylot sztolni. W następnym roku uruchomiono górniczą kolejkę wąskotorową, którą pacjentów wwożono z powierzchni do wnętrza górotworu. Po raz ostatni inhalacje w sztolni 19a prowadzono w 1989 r. Potem w latach 1990-1991 inhalacje prowadzono w niżej położonej sztolni nr 9a.
Kryzys ekonomiczny sprawił, że Uzdrowisko Cieplice zrezygnowało z dowożenia pacjentów na inhalacje do karkonoskiej kopalni. Powódź w 1997 r. rozmyła hałdę przed wylotem sztolni, poważnie utrudniając dostęp. W kolejnych latach wyposażenie sztolni 19a zostało rozkradzione przez nieznanych sprawców. Do tradycji terapii podziemnej wrócono 16 lutego 2002 r., kiedy to niewielka komora inhalacyjna została uruchomiona w sztolni 9a, służącej od dwóch lat jako podziemna trasa turystyczna.
O utworzeniu podziemnego sanatorium przez wiele lat myślano w Bochni. Do tego celu nawet została przygotowana przy pomocy kombajnu górniczego komora Ważyn. Zaczęto do niej zwozić na podziemne pobyty np. grupy dzieci w trakcie wakacji letnich. W październiku 1995 r. powstała nawet spółka Uzdrowisko Kopalnia Soli Bochnia, która zajęła się działalnością sanatoryjną w kopalni i zarazem prowadzeniem podziemnej trasy turystycznej. Kopalnia w Bochni jednak z biegiem czasu nastawiła się na działalność turystyczną. Inaczej niż w Wieliczce, nie wydzielono osobnej komory tylko i wyłącznie do prowadzenia zabiegów leczniczych.