Św. Barbara ratuje górników

autor: Aldona Minorczyk-Cichy

 Gdyby nie zagłębiowskie i śląskie kopalnie, ten znany nie tylko w regionie szpital by nie powstał
 Górnik, który po wstrząsie, 11 lipca, w kopalni Rydułtowy, spędził pod ziemią ponad 50 godzin, został przewieziony do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu. Wcześniej trafił tam także Zbyszek Nowak, poszkodowany w wypadku w kopalni Halemba w lutym 2006 roku, który zanim dotarli do niego ratownicy, był pod ziemią 111 godzin.
Ta placówka przez lata nie bez powodu była nazywana szpitalem górniczym. Dla swoich pracowników zbudowały ją śląskie i zagłębiowskie kopalnie. A patronem tej ogromnej na tamte czasy inwestycji był Edward Gierek.
Św. Barbara pierwszych pacjentów przyjęła 3 października 1988 r., po 10 latach od rozpoczęcia budowy. Na otwarcie przyjechał gen. Wojciech Jaruzelski, a na Barbórkę premier Mieczysław Rakowski. Projekt obiektu to dzieło Głównego Biura Projektów Górniczych w Krakowie.
Inwestorem bezpośrednim była kopalnia Sosnowiec, ale za budowę poszczególnych pięter odpowiadały też inne kopalnie. I tak sutereny szpitala wyposażyła kopalnia Grodziec, parter Czerwona Gwardia (Saturn), a za poszczególne piętra odpowiedzialność na swoje barki wzięły kopalnie: Julian, Andaluzja, Jowisz, Generał Zawadzki (Paryż), Siemianowice, Sosnowiec, Czerwone Zagłębie (Porąbka-Klimontów), Kazimierz-Juliusz, Niwka-Modrzejów. Za prace na dziesiątym piętrze odpowiadał Zakład Robót Budowlanych.
Łatwo nie było. Pieniędzy na budowę ciągle brakowało. Zaś w stanie wojennym budowa zupełnie stanęła. Nie było też materiałów budowlanych. Te, które zdobywano, często były marnej jakości. Dopiero dzięki kopalniom, które wciąż miały pieniądze i uparły się dokończyć inwestycję, budowa znowu ruszyła, i to z powodzeniem. Obiekt miał kosztować 770 mln zł, ostatecznie wydano na niego niemal trzy razy tyle. Trzeba przyznać, że był jednym z najnowocześniejszych w kraju.
Szpital miał się specjalizować w szczególności w leczeniu urazów powypadkowych oraz chorób zawodowych górników. Początkowo to miało być zaledwie 300 łóżek. Swój obecny kształt zawdzięcza Edwardowi Gierkowi, I sekretarzowi Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, który przekonał władze do tego, by inwestycji nadać odpowiedni wymiar.
W św. Barbarze zainstalowano pierwszą w kraju klimatyzację bloku łóżkowego. Zakupiono też nowoczesny tomograf komputerowy Siemensa, na tamte czasy absolutny luksus. Parę do sterylizacji narzędzi przez pewien czas dostarczał parowóz wycofany z kopalni Szombierki. O dziwo, zgodzono się na stworzenie w placówce kaplicy, choć oczywiście nie obyło się bez protestów partyjnych działaczy.
W wyniku reformy administracyjnej 1999 r. szpital został przejęty przez Samorząd Województwa Śląskiego. Przekształcił się w wyspecjalizowane i wieloprofilowe Centrum Urazowe. Obecnie nosi nazwę nawiązującą do jego tradycji górniczej: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 5 im. św. Barbary.
W Szpitalu działa Centrum Urazowe, którego częścią jest jeden z największych w województwie śląskim Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych (SOR). Trafiają tam m.in. ofiary poważnych wypadków, także tych w kopalniach. Często transportowane są śmigłowcami Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Na terenie szpitala jest bowiem nowoczesne lądowisko. Tak właśnie w lipcu dotarł tam na leczenie górnik z kopalni Rydułtowy.