Rozmawiał: Maciej Dorosiński
w transformacji Śląska
Rozmowa z JAROSŁAWEM WIESZOŁKIEM, prezesem Spółki Restrukturyzacji Kopalń
Mija blisko pół roku od chwili, kiedy objął pan stery w Spółce Restrukturyzacji Kopalń. W związku z tym muszę spytać, w jakim miejscu znajduje się obecnie spółka i jakie są największe wyzwania, z którymi musi się zmierzyć?
Spółka na pewno jest w innym miejscu niż w kwietniu br., ponieważ podjęliśmy działania zmierzające do odmrożenia aktywów. Zależy nam na tym, by wykorzystywać te nieruchomości w procesie transformacji regionu. Robimy to w zasadzie w dwóch obszarach, czyli przeznaczamy te tereny dla przedsiębiorców, jak i dla jednostek samorządu terytorialnego. Tu szczególnie mam na myśli gminy i realizowanie przez nie celów publicznych wynikających z Ustawy o samorządzie gminnym.
SRK to spółka mająca swoją specyfikę. Nie prowadzicie produkcji, zatem trudno mówić o zysku. Waszym celem jest minimalizowanie kosztów w zakresie realizowanych zadań związanych z szeroko pojętą likwidacją kopalń. Jak udaje się to realizować?
Cały czas przedmiotem troski zarządu SRK jest obniżenie dotacji, jaką otrzymujemy ze Skarbu Państwa. Temu procesowi sprzyja restrukturyzacja majątkowa, ale prowadzimy również restrukturyzację pracowniczą. Zmierzamy też do opracowania zmian w systemie odwadniania kopalń. Liczymy, że to w znaczący sposób zmieni kwestię finansowania tego zadania z budżetu państwa.
Dotyczy to konkretnie Niecki Bytomskiej. W związku z decyzją o zamknięciu kopalni Bobrek przygotowujemy się do zmiany modelu odwadniania tego obszaru. Z naszego opracowania studyjnego wynika, że niewątpliwie te wydatki z budżetu państwa na ten cel będą dużo mniejsze w kolejnych latach.
Jak się pan zapatruje na pomysły dotyczące tego, że spółki węglowe we własnym zakresie będą chciały prowadzić procesy likwidacyjne w kopalniach? Tak ma być m.in. we wspomnianym Bobrku, który będzie kończyć wydobycie. O takich samych działaniach mówi się także w kontekście kopalń Polskiej Grupy Górniczej.
W tym zakresie szanujemy wolę ustawodawcy. Ustawa o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego zakreśliła termin przekazywania tych aktywów do SRK. Datą końcową był tu 31 grudnia 2023 r. Trzymając się tych ustaleń, tak prowadzimy sprawy spółki, żeby zamykać postępowania likwidacyjne.
W tym roku odbywały się rozmowy dotyczące zmiany tej ustawy, szczególnie w kontekście przekazywania terenów pogórniczych samorządom. SRK jest jedną ze stron zaangażowanych w konsultacje. Na jakim etapie są prace nad tymi możliwymi zmianami?
Ministerstwo Przemysłu wystąpiło do spółek węglowych z wnioskiem o propozycję zmian w Ustawie o funkcjonowaniu górnictwa kamiennego. My także przedstawiliśmy swoje wnioski i sugestie. Dotyczy to możliwości wykorzystania dotychczasowych aktywów. Chodzi o to, by nie tylko gminy górnicze mogły być ich beneficjentem, ale także inne gminy, gdzie te aktywa posiadamy. Ponadto zaproponowaliśmy wykorzystanie doświadczenia i potencjału naszej Spółki w prowadzeniu restrukturyzacji powierzchni.
Mówimy o terenach pogórniczych, więc nawiążę do słów premiera Tuska. Wiosną w czasie wizyty na Śląsku szef rządu powiedział, że SRK „trzymało te hektary i te mieszkania w swoich rękach”. Patrząc przez pryzmat ostatnich miesięcy, to się znacząco zmieniło.
SRK realizuje politykę pana premiera, która została zapowiedziana w czasie wizyt na Śląsku. Najlepszym przykładem tego działania jest odmrożenie aktywów, które były zamrożone przez poprzedni zarząd. Zmieniliśmy zasady w tym zakresie, uważamy, że każde aktywa – a zwłaszcza nieruchomości, które mogą znaleźć nowego użytkownika, a są w zasobach SRK – będą przeznaczone do sprzedaży.
Do tej pory pod działalność komercyjną sprzedaliśmy już blisko 40 hektarów za niemal 41 mln zł netto, w tym duży teren po kopalni Makoszowy w Zabrzu, gdzie powstać ma terminal przeładunkowy dużego gracza branży logistycznej. W puli trwających przetargów jest następnych 100 ha. Ale nasze plany dotyczą nie tylko majątku poprodukcyjnego, ale także w najbliższej przyszłości również aktywów, które są związane z budownictwem mieszkaniowym. Do takiej oferty Spółka się przygotowuje. Na sprzedaż czeka prawie 100 nieruchomości o powierzchni 33 hektarów. To oznacza dużą podaż terenów pod mieszkaniówkę. Zgodnie z deklaracjami współpracujemy równolegle z samorządami, aby na nowo zagospodarować tereny pogórnicze. W tym roku nieodpłatnie przekazaliśmy 22 hektary warte 26 mln zł.
Skoro o mieszkaniach mowa, to jest to jeden z zasobów SRK, ale także pewnego rodzaju balast dla spółki z racji zadłużenia. Jak chcecie uregulować te sprawy, tym bardziej że dotyczy to nie tylko Górnego Śląska, ale także Wałbrzycha?
Jeśli chodzi o zasoby zlokalizowane na Górnym Śląsku, to przyjęliśmy i wdrażamy politykę sprzedawania wszystkich pustostanów, które są we wspólnotach mieszkaniowych. Znaczna liczba tego typu nieruchomości lokalowych będzie wystawiona na rynek. Natomiast w zakresie tych nieruchomości, nazwijmy je „wałbrzyskich”, prowadzimy intensywne rozmowy z samorządem, zmierzające do przekazania tego zasobu, po to, aby mógł on być wykorzystany optymalnie. Mogę powiedzieć, że trwają prace mające na celu przygotowanie tego zasobu dla przekazania go do miasta Wałbrzych.
A jak wygląda kwestia zadłużenia tych mieszkań zakładowych?
Kwestia zadłużenia jest zawsze sprawą trudną. Z jednej strony mamy zobowiązania najemców w stosunku do SRK, a z drugiej zobowiązania gmin z tytułu niedostarczenia lokali socjalnych i w tym zakresie rozpoczęliśmy negocjacje. Chcemy poprzez mediację ostatecznie tę kwestię rozwiązać.
A co z wykupem tych mieszkań?
Przyjęliśmy zasadę prowadzenia sprzedaży tych mieszkań. W pierwszej kolejności wybraliśmy lokalizacje, które najdłużej na ten proces czekały. Dotyczy to większości miast, na terenie których posiadamy te nieruchomości. Trudno jest jednak prowadzić proces zbywania tych wszystkich mieszkań we wszystkich miejscach jednocześnie, dlatego wytypowaliśmy w poszczególnych miejscowościach po jednej takiej lokalizacji.
To działania rozpoczęte w tym roku, które będą kontynuowane w kolejnych latach. To wszystko jest zgodne z deklaracjami pana premiera na temat uwalniania tych zasobów na rzecz najemców i sprzedaży pustostanów. Nie określamy daty, kiedy ten proces będzie zakończony, bo wszystko będzie zależeć od popytu na rynku i od zainteresowania najemców wykupem.
SRK w ostatnich latach została doświadczona także przez zapadliska, które wystąpiły w Trzebini. Jak wygląda sprawa odszkodowań za zniszczenia na cmentarzu oraz co wynieśliście z tej sytuacji, czy macie już odpowiednie know-how na wypadek kolejnych tego typu zdarzeń?
Odszkodowania będziemy traktować indywidualnie, bo dotyczy to spraw wyjątkowo wrażliwych. Stawiamy tu na dialog z osobami poszkodowanymi. Natomiast wiedzę, jaką nabyliśmy w toku likwidacji tych deformacji, wykorzystujemy w bieżącej pracy. To, że SRK wybudowała pompownię w tamtej lokalizacji, docelowo sprawiło, że ten proces występowania zapadlisk został wyhamowany. To potwierdziło, że wybrana ścieżka działań okazała się słuszna. Tę wiedzę – oczywiście, jeśli będzie taka potrzeba – będziemy wykorzystywać i będziemy się nią dzielić.
Likwidacja kopalń budzi emocje. Ludziom trudno się z tym pogodzić. Padają zarzuty w stronę SRK, że waszym celem jest tylko „zaorać” to, co zostało. Jakby się pan do tego odniósł?
To trochę niesłuszne sformułowania, dlatego, że dotychczasowa działalność SRK pokazuje wyraźnie, że tak prowadzimy procesy gospodarowania tym majątkiem, by zachować dziedzictwo i tożsamość regionu. Mogę tu podać przykłady kilku takich lokalizacji. To m.in. Katowice, Rybnik czy Ruda Śląska. To są wszystko przedsięwzięcia, które pozwalają zachować tożsamość tych miejsc i pokazują, że te górnicze tradycje tam były, są i będą.
Transformacja energetyczna to proces, który zachodzi na naszych oczach. Jaką dla świętującej w przyszłym roku 25-lecie SRK widzi pan rolę w działaniach związanych z tymi przemianami?
Uważam, że SRK jest kluczowym podmiotem w procesie transformacji regionu. To my mamy zielone światło na uwalnianie terenów doświadczonych przez działalność przemysłową. Mamy blisko 3000 ha, które możemy przeznaczyć właśnie na nowe inwestycje. Połowa z nich jest gotowa do takiego przekazania. Natomiast jedna czwarta wymaga rekultywacji i ten proces jest w toku. W tym roku jubileuszowym na pewno będziemy intensywnie pracować na rzecz tych przemian.