Nowa książka Gintra Pierończyka

FRECHOWNY GIZD

Aleksander Lubina
W miesięczniku społeczno –kulturalnym ŚLĄSK ukazała się zapowiedź najnowszej książki Gintra Pierończyka. Książka Gintra Pierończyka wydana zostanie W  czerwcu 2024 w nakładzie bibliofilskim i jako taka jest bardzo cennym nabytkiem. Tekst w Śląsku autorstwa pana Andrzeja Jarczewskiego: „Ginter Pierończyk – górnik i pisarz, piewca katowickiego Załęża – pojawia się na łamach „Śląska" co parę lat z fragmentami lub zapowiedziami swoich kolejnych książek (ostatnio w numerach 9/2019 i 9/2022). Najnowsze dzieło rozesłał w manuskrypcie i doczekał się nie lada recenzji. Publikujemy fragmenty opinii profesorów: Joanny Rostropowicz, Tadeusza Sławka i Leszka Dronga.
JOANNA ROSTROPOWICZ
(...) Tempora mutantur, et nos mutamur in illis, czyli czasy się zmieniają, a my zmieniamy się wraz z nimi, mawiali starożytni Rzymianie. To słynne dictum uparcie towarzyszyło mi przy lekturze książki Gintra Pierończyka Frechowny gizd. Jest ona bowiem znakomitym przykładem myśli zawartej w tej starożytnej sentencji: wokół nas następują zmiany, a one wymuszają dostosowanie się do nich. Równocześnie książka jest świadectwem tego, że mimo zmian, to co śląskie pozostaje jako trwała wartość, a tę śląskość w omawianej pracy widać na każdej stronicy.  (.,.)
TADEUSZ SŁAWEK
(...) Ginter Pierończyk, długoletni pracownik kopalni, związany głęboko z górnictwem (jak pisze pod koniec swego tekstu – kopalnia wniknęła głębiej w jego życie, niż był tego świadomy), napisał coś, co tylko powierzchownie można nazwać „wspomnieniem" czy „biografią". W istocie na stu kilku stronach zdołał przedstawić nie tylko własną historię, ale także dzieje śląskiego rodu i śląskiej przestrzeni. A także, co cenne, nie zapomniał o śląskiej „godce", którą zapisał obszerne fragmenty swego dzieła. Ponieważ przyjął konwencję, iż mową śląska zapisane są wypowiedzi bliskich mu osób, cała rzecz nabiera charakteru mowy autentycznej, żywej i serdecznej, choć często surowej. (...)
LESZEK DRONG
(...) Bardzo szczegółowo odmalowane zostały realia pracy zawodowej górników, warunki oraz okoliczności tejże na dole – szczególnie w przypadku kopalni „Kleofas", a potem „Gottwald". Rozdziały skupiające się na warunkach pracy, technologiach stopniowo rozwijanych i wprowadzanych, by zautomatyzować pozyskiwanie węgla, a także podnieść efektywność i bezpieczeństwo
górników, stanowią pokaźną część opowieści. (...)
Fragment Frechownego gizda (wybór AL.):
„Załęskie familoki były wówczas typowym osiedlem robotniczym, mieszkańców z wyższym wykształceniem można było policzyć na palcach jednej ręki. Cieszyłem się, że w przyszłości mogę być jednym z nich. kiedy          z dumą oznajmiłem matce: „Złożyłem papiery na Politechnice Gliwickiej". Na te słowa, w matkę jakby piorun strzelił, nastroszyła się i odpaliła podniesionym głosem: „Nikaj niy pudziesz sztudiyrować. Piyńć lot nauki w technikum Ci styknie, mosz jeszcze dwóch młodszych braci, a łojciec tyż już musi trocha dychnonć". (Nigdzie nie pójdziesz studiować. Pięć lat nauki w technikum Ci wystarczy, masz jeszcze dwóch młodszych braci, a ojciec już też musi trochę odpocząć.) Nie zamierzałem ustępować, ojcu do emerytury brakowało 12 lat,     a bracia dopiero niedawno zaczęli naukę w szkole podstawowej. Mój upór jeszcze bardziej rozsierdził matkę, po chwili znów wypaliła: „Ty frechowny giździe!!! Łojciec tyla lot na Ciebie robił, a ty mu tak się łodpłocosz? Jak chcesz iść na te twoje sztudia, to se idź, ale jo Ci na nie ani grosza niy dom. Na moji gowie jest cołko familijo a niy ino ty" (Ty bezczelny typie!!! Ojciec tyle lat na ciebie pracował, a ty mu tak się odpłacasz? Jak chcesz iść na te twoje studia, to sobie idź, ale ja ci na nie ani grosza nie dołożę. Na głowie mam całą familię, nie tylko ciebie). Na szczęście pozwoliła mi jeszcze w domu przygotować się do egzaminów wstępnych. Na poczekaniu zrobiłem rachunek posiadanych aktywów. Czy aby nie porywam się z motyką na słońce.