Nie da się utrzymać udziału węgla w produkcji energii na obecnym poziomie
Dariusz Ciepiela
Realia się zmieniają. Musimy patrzeć na to, jak utrzymać w Polsce "zdrowy węgiel",
czyli te kopalnie, które mają najniższe koszty wydobycia i elektrownie z nowymi blokami, mające wysoką sprawność - predestynowane do tego, aby produkować ekonomicznie. Nie możemy walczyć za wszelką cenę, aby utrzymać poziom wykorzystania węgla w energetyce na obecnym poziomie - mówi WNP.PL Remigiusz Nowakowski, prezes Dolnośląskiego Instytutu Studiów Energetycznych (DISE).
Według prognoz Ministerstwa Klimatu udział węgla w produkcji energii elektrycznej (przy umiarkowanym wzroście cen uprawnień do emisji CO2) może spaść w 2030 r. do 56 proc., a w 2040 r. do 28 proc.
Rosnący wpływ na sytuację na rynku energii mają odbiorcy energii, którzy coraz częściej zaczynają być świadomymi wytwórcami energii i stają się prosumentami.
Moc zainstalowana instalacji fotowoltaicznych w Polsce wynosi 2261,3 MW, co oznacza wzrost o 156,22 proc. rok do roku.
Trudno będzie utrzymać udział węgla kamiennego i brunatnego w produkcji energii elektrycznej w Polsce na obecnym poziomie. To pokazuje struktura podaży i popytu na energię oraz udział importu energii – mówi WNP.PL Remigiusz Nowakowski, prezes Dolnośląskiego Instytutu Studiów Energetycznych (DISE).
Jak tłumaczy, energia, która wpłynęła do Polski z importu, nie pojawiła się u nas dlatego, że jesteśmy pod jakąś presja czy ktoś ma w tym ukryty cel, ale została dlatego, że polski przemysł i odbiorcy chcą mieć energię po cenach konkurencyjnych. A po drugie: polskie jednostki wytwórcze nie były w stanie, przy cenach CO2, zaspokoić popytu krajowego.
Należy też pamiętać o tym, że polska gospodarka rozwijała się szybciej niż przeciętna gospodarka kraju w UE i ten dodatkowy popyt też należało zaspokajać.
- Niestety okazało się, że to nie polski węgiel, o którym mówiliśmy, że nie nasz własny surowiec, będący gwarantem bezpieczeństwa energetycznego, nam to bezpieczeństwo energetyczne zagwarantował... – dodaje Remigiusz Nowakowski.
Zwraca uwagę, że zmienia się paradygmat dotyczący bezpieczeństwa energetycznego. Okazuje się, że nawet jeżeli posiadamy odpowiednią ilość mocy zainstalowanej w elektrowniach węglowych, to one nie są w stanie nam go zapewnić.
Rosnący wpływ na sytuację na rynku energii mają także odbiorcy energii, którzy coraz częściej zaczynają być świadomymi wytwórcami energii i stają się prosumentami. Rośnie liczba odbiorców korzystających ze środków z programów Mój Prąd oraz Czyste Powietrze.
- Fotowoltaika w Polsce przeżywa niesamowity boom, nikt się nie spodziewał, że tak szybko będziemy mieć kilka tysięcy MW w ogniwach fotowoltaicznych – podkreśla Remigiusz Nowakowski.
Zaznacza, że realia w energetyce cały czas się zmieniają.
Z wyliczeń Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) wynika, że 1 sierpnia 2020 r. moc zainstalowana instalacji fotowoltaicznych w Polsce wyniosła 2261,3 MW, co oznacza wzrost o 156,22 proc. rok do roku.
Musimy patrzeć na to, jak utrzymać "zdrowy węgiel", czyli te kopalnie, które mają najniższe koszty wydobycia i elektrownie z nowymi blokami mającymi wysoką sprawność, które są predestynowane do tego, aby produkować ekonomicznie, a nie walczyć za wszelką cenę, aby utrzymać poziom węgla. Pamiętajmy, że w ostatnich latach mieliśmy do czynienia nie tylko z rekordowym importem energii elektrycznej do Polski, ale także z rekordowym importem węgla. Okazuje się, że część produkcji energii nie pochodziła z polskiego węgla – podkreśla Remigiusz Nowakowski.
Ministerstwo Klimatu przedstawiło projekt Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. Wynika z niego, że udział węgla w produkcji energii elektrycznej, przy umiarkowanym wzroście cen uprawnień do emisji CO2, może spaść w 2030 r. do 56 proc., a w 2040 r. do 28 proc. Przy wysokich cenach uprawnień do emisji CO2 mógłby sięgać 37 proc. w 2030 r. i 11 proc. w 2040 r.