Z górnictwem jest źle

Jerzy Dudała
 
Blisko 2,3 mld zł straty netto przyniosły w ciągu trzech kwartałów 2021 roku kontrolowane
przez Skarb Państwa spółki węglowe. Do każdej tony sprzedanego węgla kopalnie węgla kamiennego dopłacały w tym okresie średnio 44,61 zł. - Coś złego się dzieje, jeżeli chodzi o działalność operacyjną w górnictwie, jeżeli przy obecnych, wysokich cenach węgla nie da się wybić na rentowność... - ocenia w rozmowie z portalem WNP.PL Marian Kostempski, były prezes Kopeksu. A Marcin Roszkowski, ekonomista, prezes Instytutu Jagiellońskiego, podkreśla, że sektor górniczy jest u nas na trajektorii schodzącej.
W odniesieniu do ubiegłego roku, kiedy wszystko zdominowała pandemia i poważna część gospodarki stanęła, 2021 rok przyniósł znaczny wzrost zapotrzebowania na węgiel. Wzrosło bowiem zapotrzebowanie na energię.
Podczas trzech kwartałów 2021 roku kopalnie zdołały wydobyć ponad 40,8 mln ton węgla (wzrost rok do roku o 736,4 tys. ton, czyli 1,8 proc.).
W tym niespełna 31,5 mln ton przypada na węgiel węgla energetyczny (przyrost o 1,7 proc.) oraz niemal 9,4 mln ton na węgiel koksowy potrzebny do produkcji stali (plus 2,3 proc.).
O niespełna 15 proc. - ponad 5,5 mln ton - urosła w czasie dziewięciu miesięcy 2021 roku sprzedaż węgla, którego kopalnie dostarczyły na rynek przeszło 42,7 mln ton, w tym prawie 38,5 mln ton na rynek krajowy (wzrost o niemal 4,4 mln ton).
Za granicę wysłano blisko 4,3 mln ton węgla - 37 proc. więcej niż w porównywalnym okresie przed rokiem. W tym czasie do Polski napłynęło ponad 9,2 mln ton węgla z importu - ok. 170 tys. ton więcej niż rok wcześniej. Importerom nie sprzyjały wysokie ceny na światowym rynku węgla.
Z polskim górnictwem jest bardzo źle
Mimo obserwowanego w tym roku boomu na międzynarodowych rynkach surowców polskie górnictwo, w którym ceny w większości kształtowane są w długoterminowych umowach z odbiorcami, w ciągu trzech kwartałów 2021 roku sprzedawało węgiel taniej niż rok wcześniej: średnia cena zbytu węgla ogółem wyniosła 319,37 zł za tonę i była o 0,6 proc. niższa w porównaniu do dziewięciu miesięcy 2020 roku...
Średnia cena zbytu węgla energetycznego po trzech kwartałach 2021 roku ukształtowała się na poziomie 272,36zł za tonę (spadek rok do roku o 4 proc.), a średnia cena zbytu węgla koksowego sięgnęła 479,04 zł za tonę (wzrost o 8,2 proc.).
Średni jednostkowy koszt wydobycia węgla w górnictwie węgla kamiennego po dziewięciu miesiącach 2021 roku wyniósł 358,20 zł na tonie i był niższy rok do roku o 16,95 zł. Jednostkowy wynik ze sprzedaży węgla był ujemny (44,61 zł na tonie), chociaż o 14,88 zł na tonie lepszy niż rok wcześniej.
Tegoroczny wzrost sprzedaży węgla poskutkował lepszymi przychodami górnictwa w ciągu trzech kwartałów 2021 roku - do ponad 13,6 mld zł, z tym że koszty sprzedanego węgla przekroczyły w tym okresie 15,5 mld zł, co dało stratę na podstawowej działalności, jaką jest sprzedaż węgla, w wysokości 1 mld 907,2 mln zł. Strata netto wyniosła 2 mld 285,3 mln zł i była niższa niż przed rokiem o 1 mld 61,9 mln zł.
Wydobywamy zbyt mało węgla, żeby móc korzystać z koniunktury i wysokich cen surowca. Przez brak przychodów kopalnie nie mogły inwestować, a żeby uniknąć strat, redukowały ściany wydobywcze. Dzisiaj skokowe zwiększenie produkcji nie jest zatem możliwe.
Wraz z wybuchem kryzysu energetycznego sytuacja na rynkach uległa diametralnej zmianie. W ślad za gazem i ropą węgiel za granicą również mocno podrożał i zaczęło go brakować. Te niedostatki są odczuwalne również w Europie, bowiem znaczące strumienie w eksporcie paliw skierowano na rynki Azji.
- Coś złego się dzieje, jeżeli chodzi o działalność operacyjną w górnictwie, jeżeli przy obecnych, wysokich cenach węgla nie da się wybić na rentowność... - ocenia w rozmowie z portalem WNP.PL Marian Kostempski, były prezes Kopeksu. - W 2022 roku ceny węgla już raczej nie wzrosną. Nie rozumiem, dlaczego aż tak kiepsko to wygląda. Wcześniejsze zapowiedzi osób z rządu wskazywały, że utrzymuje on kontrolę nad branżą. Jednak okazało się, że z górnictwem jest bardzo źle. Gorzej, niż by się wcześniej mogło wydawać - dodaje Marian Kostempski.
Ratunkiem ma być nowelizacja ustawy górniczej, która pozwoli złapać górniczym spółkom "drugi oddech". Sejm uchwalił niedawno bez poprawek nowelizację ustawy górniczej, zakładającą wdrożenie wartego 28,8 mld zł systemu wsparcia dla kopalń węgla kamiennego.
Ustawa precyzuje m.in. zasady udzielania publicznego wsparcia w postaci dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych kopalń, przewiduje zawieszenie spłaty i docelowe umorzenie części zobowiązań górniczych firm wobec ZUS i PFR oraz określa możliwości podwyższania ich kapitału za pomocą emisji skarbowych papierów wartościowych. Określa też koszty tych działań do końca 2031 roku, szacowane na 28 mld 821 mln zł, nie licząc kosztów planowanych umorzeń zobowiązań.
Uchwalenie ustawy pozwoli na zawieszenie płatności; pełne wdrożenie wszystkich proponowanych w nowelizacji rozwiązań wymaga notyfikacji przez Komisję Europejską, zatem tutaj mogą się zacząć "schody".
Nowela przekłada na język legislacyjny uzgodnienia umowy społecznej, zawartej w maju tego roku między przedstawicielami rządu i górniczymi związkami zawodowymi. Uzgodniono wówczas stopniowe odchodzenie od wydobycia węgla kamiennego energetycznego do końca 2049 roku oraz subsydiowanie górnictwa w tym okresie - w postaci m.in. dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych.
Warunkiem wdrożenia takiego systemu jest zgoda KE. Na początku grudnia, po kilku miesiącach wstępnych rozmów w tej sprawie, ustalono, że w styczniu 2022 roku Polska złoży w Komisji formalny wniosek notyfikacyjny, a KE rozpatrzy go możliwie szybko.
Ustawa, prócz budżetowych dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych kopalń, zakłada także zawieszenie i docelowe umorzenie składek na ubezpieczenia społeczne w części finansowanej przez pracownika i płatnika, na Fundusz Pracy, Fundusz Solidarnościowy, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Fundusz Emerytur Pomostowych oraz ubezpieczenie zdrowotne.
Chodzi o stare zobowiązania spółek węglowych, których spłatę w przeszłości odroczono i rozłożono na raty. Docelowo zaległości miałyby zostać umorzone - wraz z odsetkami za zwłokę, jeżeli KE uzna, iż takie umorzenie jest zgodne z unijnym rynkiem wewnętrznym.
Zawieszenie spłat i docelowe umorzenie ma także dotyczyć 1 mld zł pożyczki z PFR, jaki otrzymała w tym roku Polska Grupa Górnicza.
Sytuacja może się zaognić
- Powstaje pytanie, czy to wszystko będzie mogło być realizowane bez uprzedniej zgody Komisji Europejskiej... - zastanawia się w rozmowie z portalem WNP.PL Wacław Czerkawski, przewodniczący Rady OPZZ województwa śląskiego. - W roku 2022 sytuacja może się zaognić, gdyż górnicy zgłaszają postulaty wzrostu płac w realiach galopującej inflacji i wszechobecnej drożyzny. Poza tym generalnie rośnie sprzeciw wobec unijnej polityki klimatycznej. Przecież w skali świata emisyjność Polski jest szczątkowa. Ale - patrząc na tę „zieloną ideologię” oraz zacietrzewienie jej przedstawicieli - to raczej nie będzie spokojnie.
Zdaniem Mariana Kostempskiego można odnieść wrażenie wielkiego bałaganu i chaosu, jeżeli chodzi o przyszłość górnictwa.
Ludzie są ogłupiali, podpisano przecież umowę społeczną, gdzie określono, że odchodzenie od wydobycia węgla kamiennego energetycznego ma potrwać do 2049 roku, a z drugiej strony -  cały czas mówi się, że to węgiel ma być stabilizatorem w energetyce - podkreśla Marian Kostempski. - Są wielkie zaniedbania w inwestycjach w górnictwie. Niejako na własne życzenie nie czerpiemy korzyści z koniunktury na międzynarodowym rynku węgla. Reakcję rządu na sprawy górnictwa mamy tylko wtedy, kiedy tupną związkowcy. Wtedy jest doraźne gaszenie pożaru. Nie ma to jednak nic wspólnego z racjonalnym zarządzaniem branżą.
Obecnie w świecie popyt na węgiel jest ogromny, w tym między innymi w Chinach czy Indiach. Rosja na tym korzysta - i będzie korzystać, zwiększając wydobycie węgla, głównie z myślą o eksporcie surowca na rynki Azji.
- W Rosji sprawnie zarządzają górnictwem, potrafią tam osiągać bardzo dobre wyniki produkcyjne - zaznacza Marian Kostempski. - A chińska gospodarka potrzebuje energii i surowców, zatem dla Rosji otwierają się tam nowe perspektywy. Ta współpraca w kwestii surowców i energii między Rosją a Chinami będzie się pogłębiać.
Tymczasem w Unii Europejskiej rośnie presja klimatyczna i postępuje dekarbonizacja. Takie kraje, jak choćby Chiny, Indie, Japonia, Australia czy Rosja nie zamierzają odchodzić od węgla. Polska, której wydobycie węgla stanowi niecały procent wydobycia światowego, dawno przestała być zauważalnym graczem na węglowej mapie świata.
Obawy przed zapaścią energetyczną
- Sektor górniczy znajduje się u nas na trajektorii schodzącej - ocenia w rozmowie z portalem WNP.PL Marcin Roszkowski, ekonomista, prezes Instytutu Jagiellońskiego. - Stopniowo zapotrzebowanie na węgiel będzie u nas spadać. Będzie to mocno widoczne już w latach 2025,2026.
Wskazuje przy tym, że aktualna sytuacja deficytu ma charakter przejściowy. Odstawienia "jednostek wytwórczych" opalanych węglem, wzrost udziału OZE w strukturze wytwarzania energii oraz wysokie ceny uprawnień do emisji CO2 prowadzić będą bowiem do redukcji zapotrzebowania na węgiel kamienny.
Średnie koszty produkcji tony węgla kamiennego w Polsce - w porównaniu z kosztami wydobycia w wybranych krajach-eksporterach - są w przeważającej większości wyższe. W przypadku rosnącej nadpodaży problem pokrycia kosztów produkcji przychodami ze sprzedaży będzie się pogłębiał.
- Rok 2022 zapowiada się jako bardzo obiecujący dla węgla, skomplikowany natomiast dla polskiego górnictwa - ocenia w rozmowie z portalem WNP.PL Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki. 
"W świecie" zapotrzebowanie na węgiel będzie rosło, a utrzymają się też wysokie ceny. Także Europa będzie zużywała coraz to więcej węgla.
W Polsce niczego nie zarobimy na koniunkturze cenowej, nie mamy bowiem co sprzedać za granicę - zaznacza Markowski. - A na rynku krajowym obowiązują wewnętrzne regulacje. Najgorsze jest jednak to, że w Polskiej Grupie Górniczej uwierzono, że nie da rady bez pieniędzy z budżetu państwa. To - z jednej strony - demobilizuje, a z drugiej, jeżeli rząd przebrnie przez procedurę umożliwiającą dotacje z budżetu państwa do wydobycia węgla w kopalniach likwidowanych, to radykalnie przyspieszy to likwidację kopalń.
I wskazuje, że przyczyna takiego stanu rzeczy będzie prosta.
- Skoro pomoc publiczna ma być dla kopalń, które zmniejszają wydobycie, to kopalnie będą szybko redukowały to wydobycie, pogłębiając swoją nierentowność - podkreśla Markowski.
I dodaje:  tym samym przyspieszając likwidację, co będzie w interesie budżetu państwa, gdyż nie będzie dotował kopalń przewlekle nierentownych.
- Te wszystkie kryteria, o których powiedziałem, są makroekonomiczne. Wszystkie mogą być jednak nic nie warte, kiedy pojawi się bezalternatywny deficyt węgla i zapaść energetyczna w kraju. Wtedy może wreszcie co niektórzy otrzeźwieją... Jeżeli natomiast tym „odurzonym” wydaje się dziś, że można to będzie szybko naprawić - są w dużym błędzie. Z zapaści energetycznej o wiele dłużej się bowiem wychodzi, niż w nią wpada. Zatem będzie ciekawie... - prognozuje Jerzy Markowski.