Wsparcie

autor: JM

dla kupujących węgiel tak, ale...
 Rada Ministrów w zeszłym tygodniu przyjęła projekt ustawy, który przewiduje dopłaty do węgla kupowanego przez gospodarstwa domowe. - Nie kwestionuję potrzeby wsparcia odbiorców węgla opałowego, bowiem takie wsparcie otrzymują na przykład osoby, które opalają swoje domy gazem. Natomiast zapowiedzi sztywnych dopłat, moim zdaniem, nie są dobrym rozwiązaniem – argumentuje w rozmowie z portalem netTG.pl były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff.
Dopłaty do węgla to pomysł rządu na obniżkę cen tego surowca, którego skokowy wzrost uderza w indywidualnych odbiorców. Rekompensata ma wynosić maksymalnie 750 zł brutto za każdą tonę przy sprzedaży maksymalnie 3 ton, a pieniądze mają trafiać do zarejestrowanych podmiotów sprzedających węgiel klientom indywidualnym. Rząd liczy, że dzięki temu rozwiązaniu sprzedawcy korzystający z dopłat będą sprzedawać węgiel w cenie 996 zł brutto, czyli tyle ile, według GUS, wyniosła średnia cena tego surowca w ubiegłym roku.
 Nie kwestionuję potrzeby wsparcia odbiorców węgla opałowego, bowiem takie wsparcie otrzymują na przykład osoby, które opalają swoje domy gazem. Cena gazu dla odbiorców komunalnych jest regulowana przez Urząd Regulacji Energetyki, w rezultacie inne stawki płaci przemysł, a inne odbiorcy komunalni. W przypadku węgla ze względu na skokowe wzrosty cen w efekcie przyjętych regulacji dotyczących embarga na węgiel z Federacji Rosyjskiej trzeba przewidzieć podobny mechanizm – argumentuje Janusz Steinhoff.
Wg byłego wicepremiera i ministra gospodarki dobrym rozwiązanie nie jest jednak zapowiedź sztywnych dopłat.
- To nie jest dobre rozwiązanie, dlatego że nikt nie wie, jak będzie kształtowała się cena węgla na europejskich czy światowych rynkach za miesiąc czy za dwa miesiące. Może okazać się, że ta regulacja nie będzie przystawała do rzeczywistości. Już dzisiaj cena węgla ARA sięga ponad 330 dolarów za tonę, co daje ok. 1,5 tys. zł. Natomiast dodatkowo trzeba jeszcze doliczyć koszt przywozu tego węgla do Polski, jego przeładunek i sortowanie. Dlatego wydaje mi się, że te regulacje powinny mieć bardziej ogólny charakter, a wielkości samych dopłat powinny być regulowane aktem wykonawczym do ustawy – wskazuje Steinhoff.
Jak dodaje oprócz samej ceny głównym problem może być pozyskanie odpowiedniej ilości węgla.
- Krytycznie odnoszę się do tych huraoptymistycznych zapowiedzi rządu, że węgiel już płynie. Nie mam przekonania, że sprowadzenie takiej ilości węgla drogą morską, to rzeczywiście będzie taka prosta operacja biorąc pod uwagę przepustowość naszych portów, kwestie logistyczne i konieczność odsiewania grubszych sortymentów, które byłby przydatne jako paliwo opałowe. Czasu jest bardzo niewiele, natomiast ja nie byłbym tutaj taki optymistyczny, jak obserwuję to u przedstawicieli rządu. To nie jest prosta operacja, dlatego widziałbym tutaj możliwość włączania prywatnych importerów, którzy przecież mają swoje kanały dystrybucyjne i kontakty. Trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby nie było problemów z dostępnością węgla tej zimy, natomiast jako realista przewiduję jednak problemy – mówi były wicepremier i minister gospodarki.