Dziejowy mit

autor: Kajetan Berezowski

o rzekomo największej katastrofie w historii polskiego górnictwa węglowego na ziemiach polskich
 Historia górnictwa to jego pasja. W swej naukowej karierze przejrzał setki starych kronik, zbadał wiele historycznych wydarzeń, przywrócił pamięć o ludziach, którzy w nich uczestniczyli. Dr Zenon Szmidtke, górnik, badacz, historyk, były kustosz Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, niestrudzenie odkrywa nowe karty historii górnictwa na Śląsku. Prostuje dotychczasowe przekazy, odkrywa nowe fakty.
Tym razem dr Zenon Szmidtke odsłania prawdę o rzekomo największej katastrofie w historii polskiego górnictwa. Miała się ona wydarzyć w 1881 r. na terenie Sosnowca, w nieistniejącej już dziś kopalni Ludmiła, zwanej także Hrabia Renard. Podobno doszło do niej ze zwyczajnej ludzkiej zachłanności. Z chodników kopalni usunięto część drewnianych stempli, co spowodowało zawalenie się jednej ze ścian i gwałtowny napływ wody z kurzawką do chodników, w których pracowali górnicy. Niektórzy historycy są zdania, że to bliskość koryta Czarnej Przemszy była powodem tragedii, która pochłonęła życie ok. 200 osób, w tym wielu dzieci.
Tymczasem w swym sprawozdaniu o wypadkach w kopalniach węgla kamiennego w Królestwie Polskim w latach 1879-1881 inżynier górniczy Wincenty Choroszewski informował: „W powyższem sprawozdaniu za r. 1880 nie przyjęto pod uwagę strasznego, a czysto wyjątkowej natury wypadku, jaki się przytrafił w dniu 24 września na kopalni Ludmiła pod wsią Sielce, gdzie przy niespodzianem przerwaniu się kurzawki 16 ludzi na raz śmierć znalazło. Nareszcie w r. 1881, w kopalniach powyższych, wypadków było 49, skutkiem czego 26 górników było zabitych, 5 zmarło w skutku potłuczenia (czyli razem śmierć znalazło 31), skaleczonych zostało 10 i nareszcie 11 zostało mocno potłuczonych. W liczbie ofiar były 2 kobiety. Z powyższych wypadków najwięcej miało miejsce na kopalni Jerzy, gdzie ich się przytrafiło tyle co i w r. 1880; mianowicie 12, następnie na kopalniach Hr. Renard i Maciej Stochelskiego (po 5), na kopalniach Feliks i Jan Łapińskiego i S-ki, Hieronim i szyb Paryż Plemiannikowa i Riesenkampfa (po 3), na kopalni Koszelew i Nowa tychże właścicieli, oraz kopalni Wiktor Kuźnickiego, i Ignacy Warszawskiego Towarzystwa (po 2) i nareszcie na każdej ze 7 innych kopalń po jednym” – pisze urzędnik.
Kalendarz relacjonuje
– Z tego sprawozdania wynika, że w 1881 r. w kopalni Ludmiła żadna wielka katastrofa nie wydarzyła się. Natomiast w katastrofie w kopalni Ludmiła w dniu 24 września 1880 r. śmierć poniosło 16 osób: Henryk Budnik (31 lat), Daczuk (16 lat), Jan Englisz (15 lat), Faren (15 lat), Władysław Frankiewicz (39 lat), Hugo Hanke (17 lat), Marianna Kudera (17 lat), Jan Maj (21 lat), Maksymilian Modelski (23 lata), Jan Opler (30 lat), Karol Podolski (17 lat), Karol Sikorski (14 lat), Józef Słuczka (21 lat), Maksymilian Sroka (20 lat), Kasper Śliwiński (39 lat) oraz Tadeusz Urbańczyk (35 lat) – wylicza śląski badacz historii górnictwa.
Jako kolejny dowód swojej racji przywołuje treść relacji pochodzących z „Kalendarza Powszechnego na 1882 r.”.
– W rozdziale zatytułowanym „Przegląd roczny, od 1 lipca 1880 r. do 31 czerwca 1881 r.” tak opisano omawianą katastrofę, nie podając jej dokładnej daty: „Z główniejszych przypadków w kraju naszym w przemyśle górniczym zanotować należy wybuchłą silną kurzawkę w Sielcach w kopalni węgla hr. Renarda pod Sosnowicami w szybie Ludmiła, wskutek tej katastrofy szyby zostały zalane i 35 ludzi zatopionych, wielu ocalało wskutek szybkości pompowania maszyn – 130 górników z części drugiej zachodniej szybu i wyższych korytarzy potrafiło się ocalić” – cytuje dr Zenon Szmidtke.
O rzekomo największej katastrofie w historii górnictwa na ziemiach polskich pisało potem wielu historyków. Jednak niektórzy z nich nawet sami wskazywali na nieścisłości, jakie mogą zawierać przekazy.
– Przełomem w postrzeganiu omawianej katastrofy był internetowy, popularnonaukowy, oparty na publicystyce, głównie z 1880 r. oraz źródłach archiwalnych, artykuł Witolda Wieczorka z 2017 r. Autor ustalił, że katastrofa wydarzyła się w 1880 r. i pochłonęła 16 ofiar śmiertelnych. Podał ich nazwiska i wiek, choć nie zawsze trafnie. Szczegółowo opisał jej przebieg oraz zarysował sposób powstania jej mitu. Przełomowe dokonania Wieczorka zauważył i docenił Stefan Wacław Bielecki w monografii kopalni Sosnowiec swojego autorstwa. Starał się udowodnić, że katastrofa w kopalni Ludmiła nie była największą w dziejach polskiego górnictwa oraz nie wydarzyła się w 1881 r. Wyjaśnił również szczegółowo mechanizm upowszechnienia się błędnej narracji o tamtym wydarzeniu – wskazuje dr Zenon Szmidtke, który jako pierwszy dokonał naukowego opracowania tematu, powołując się przy tym na konkretne źródła historyczne, w tym archiwalne dokumenty dawnych urzędów.
Wobec tych ustaleń – jak podkreśla – do najtragiczniejszego wypadku górniczego na obecnych ziemiach polskich doszło 10 maja 1941 r. w Nowej Rudzie. W wyniku silnego wyrzutu gazowo-skalnego śmierć poniosło 187 górników.
Bliższego zainteresowania warta jest również sama historia kopalni Ludmiła.
Największa w Zagłębiu Dąbrowskim
– Około połowy lat 70. XIX w. wydobywano tam ponad 100 tys. t węgla rocznie, co czyniło ją największą kopalnią Zagłębia Dąbrowskiego. Dostarczała ok. 20 proc. węgla wydobywanego w Królestwie Polskim. Wybudowano ją w latach 1861-1863 między Dębową Górą i Modrzejowem. W 1876 r. powstała również kopalnia Ludwik. To istotne, ponieważ w wyniku katastrofy kopalnia Ludmiła została wyłączona z eksploatacji. W 1888 r. kopalnię Ludwik połączono wyrobiskami z powstałą w bliskim sąsiedztwie głębinową kopalnią Fanny (1880-1883). Dało to początek działalności nowoczesnego, jak na owe czasy, zakładu górniczego, który pod koniec XIX stulecia występował pod wspólną nazwą Hrabia Renard. Kopalnia Fanny na przełomie XIX i XX w. stała się głównym zakładem Gwarectwa Hrabia Renard i jedną z największych kopalń Zagłębia Dąbrowskiego – tłumaczy dalej dr Zenon Szmidtke.
Wyjaśnia również, skąd wśród ofiar wypadku w kopalni Ludmiła znalazły się dzieci i kobiety.
– Lata 1870-1880 to początki gospodarki przemysłowej w Królestwie Polskim. Praca kobiet i dzieci m.in. w górnictwie była wówczas zjawiskiem powszechnym, i to bez ściśle określonych ograniczeń wiekowych. Dopiero ustawa z dnia 1 czerwca 1882 r. o pracy małoletnich wprowadziła zakaz zatrudniania dzieci w wieku niższym niż 12 lat – wyjaśnia.
Czy warto wracać do wydarzeń tak odległych nam współczesnym? Dr Zenon Szmidtke nie ma wątpliwości. Jak zwykł mawiać, dla historyka-badacza jest to wręcz obowiązek.
Dzięki jego badaniom ujrzały światło dzienne nowe fakty związane z katastrofą w kopalni Guido w Zabrzu 5 października 1887 r. Poległym górnikom po 140 latach ufundowano tablicę pamiątkową.
Katastrofy górnicze są wydarzeniami ekstremalnymi. Dla ich uczestników — sprawdzianem człowieczeństwa oraz mądrości zawodowej i życiowej. Dla całej społeczności górniczej, a nawet szerzej – górnośląskiej – przestrogą i nauką. Pamięć o katastrofach górniczych i ich ofiarach, trwająca przez wiele dziesięcioleci, niewątpliwie jest jednym ze sposobów przejawiania się węglowego archetypu – podsumowuje dr Zenon Szmidtke.