ETS2 zafunduje nam

 autor: KAJ

 wysokie rachunki za paliwa i ogrzewanie
  Elity brukselskie nie kwapią się wcale, aby raz jeszcze przemyśleć postanowienia Zielonego Ładu – przyznał w rozmowie z dziennikarzem portalu nettg.pl dr hab. inż. Stanisław Tokarski, ekspert w dziedzinie energetyki.
- Mimo niedawnych apeli premiera Donalda Tuska, aby przemyśleć m.in. kwestie ETS2, czyli opłat za emisje, nie nastąpiła zmiana w tej retoryce. Należy spodziewać się, że jeszcze w ciągu tego półrocza zostanie przyjęty cel 90-cio procentowej redukcji CO2, jako wskaźnika dla gospodarki europejskiej – zwrócił uwagę Stanisław Tokarski.
Zgodnie z harmonogramem system handlu emisjami ETS2, rozszerzający obecny EU ETS m.in. o emisje w transporcie i budynkach, zacznie obowiązywać od 2027 r., z możliwością przesunięcia na 2028 r., a jego konsekwencją będą spore podwyżki cen paliw do samochodów oraz rachunków za ogrzewanie mieszkań.
- Uważam, że ten brak refleksji ze strony Brukseli może skutkować indywidualnymi podejściami do problemu ze strony państw członkowskich Unii Europejskiej. Nie chciałbym tego nazwać buntem niektórych państw. Bo to nie jest tak, że nie chcemy realizować postanowień Zielonego Ładu, ale domagamy się pewnej refleksji, zmiany tempa, aby nie odstawać od zmian, w kierunku których zmierza dziś świat – dodaje dr hab. inż. Stanisław Tokarski dodając, że nie spodziewa się zmian legislacji, np. formuły ETS, ale być może niektóre państwa otrzymają pewne „luzy” w politykach krajowych. To nie zmieniłoby pryncypiów, ale umożliwiłoby dopasowanie do poszczególnych gospodarek poszczególnych państw – wskazuje dr hab. inż. Stanisław Tokarski.
Jego zdaniem będzie on co najmniej do 2030 r. głównym paliwem w miksie energetycznym naszego kraju, zaś wyznacznikiem poziomu zapotrzebowania na surowiec staną się godziny pracy jednostek węglowych.
Jeśli w drugiej połowie lat trzydziestych będziemy dysponować energetyką jądrową i zbudujemy 25 tys. MW mocy wiatrowych oraz fotowoltaicznych do 2030 r. to można założyć, że w 2040 r. będziemy minimalizować zużycie węgla kamiennego. Według badań przeprowadzonych w Głównym Instytucie Górnictwa, zapotrzebowanie na węgiel do celów energetycznych mogłoby wówczas kształtować się na poziomie ok. 10 do 12 mln t rocznie – wskazuje Stanisław Tokarski.